Zamknij

Twój koszyk

Razem: 0.00 zł
Razem z VAT: 0,00 zł
Przejdź do kasy

Robotyzacja w usługach sprzątania – fakty i mity

Dodaj do ulubionych:

Robotyzacja w usługach sprzątania to temat, który jeszcze kilka lat temu wzbudzał więcej wątpliwości niż entuzjazmu. Dziś sytuacja wygląda inaczej – urządzenia autonomiczne są coraz powszechniej używane, realnie wspierają pracę zespołów sprzątających i mogą wpływać na optymalizację kosztów. O tym, gdzie faktycznie roboty się sprawdzają, jakie są bariery związane z ich wykorzystaniem oraz jak wygląda ekonomia wdrożenia takich rozwiązań, rozmawiamy z Maksymem Kaplanskyym, dyrektorem Biura Technologii w Grupie Impel.

Rozmawia Bartłomiej Jęchorek

REKLAMA

Czy nadszedł czas, w którym roboty staną się bardziej powszechne w usługach sprzątania?

Jeszcze dwa, trzy lata temu wiele projektów robotyzacji usług sprzątania w Polsce kończyło się niepowodzeniem. Na rynku dominowały prototypy, a producenci bardziej testowali możliwości niż dostarczali rozwiązania gotowe do codziennej pracy. Takie projekty dawały efekt marketingowy, ale w praktyce urządzenie często już po kilku tygodniach wymagało ciągłych napraw i nie spełniało swojej funkcji. 

Przełom nastąpił dopiero niedawno. Pojawiły się urządzenia przetestowane, stabilne, a co najważniejsze – dostawcy nauczyli się, że ich rola nie kończy się na sprzedaży. Dziś mamy partnerów, którzy biorą udział we wdrożeniu, zapewniają serwis i wspierają w szkoleniu pracowników. Dlatego dopiero teraz można powiedzieć, że nadszedł czas robotyzacji w usługach sprzątania.

Co decyduje o sukcesie wdrożenia?

To oczywiste, że ważna jest jakość sprzętu. Jednak nie tylko sprzęt decyduje o powodzeniu wdrożenia robotów. Musimy pamiętać, że w każdym takim projekcie spotykają się trzy strony: klient, dostawca technologii i firma sprzątająca. Jeżeli któraś z tych stron jest za mało zaangażowana, wówczas projekt od początku jest skazany na niepowodzenie.

Zacznijmy od klienta. Jego rola wcale nie ogranicza się do podpisania umowy. Jeśli pracownicy klienta nie zostaną poinformowani, w jaki sposób działa robot, mogą pojawić się problemy. Przerabialiśmy to w praktyce – w jednej z hal magazynowych zaimplementowana przez nas autonomiczna zamiatarka była blokowana przez palety i wózki. Pracownicy zakładali, że urządzenie samo „ominie przeszkodę” i pojedzie dalej. A to tak nie działa. Robot nie przeskoczy palety i nie odsunie skrzyni. Dopiero po przeprowadzeniu szkolenia informacyjnego, w którym klient objaśnił swoim pracownikom, jak należy współpracować z maszyną, sytuacja się unormowała. Od tego momentu wdrożenie zaczęło działać zgodnie z założeniami.

Drugim elementem jest dostawca. To musi być partner, a nie tylko sprzedawca, który tylko sprzedaje sprzęt, nie zapewniając wsparcia ani serwisu. Bez tego, jeśli po kilku tygodniach robot stanie, to klient i firma sprzątająca zostają z problemem sami. To dlatego wymagamy od dostawców, by byli obecni na każdym etapie: od uruchomienia sprzętu, przez programowanie, po bieżące wsparcie.

Trzeci element to firma sprzątająca. Tu kluczowa jest rola ludzi, którzy nie boją się technologii, ale są nią zainteresowani. W Grupie Impel mamy przeszkolonych technologów, którzy programują urządzenia, monitorują ich pracę online i są wsparciem zarówno dla klienta, jak i dla dostawcy. Dzięki temu, jeśli robot się zatrzyma, możemy od razu zdiagnozować problem, zadzwonić do brygadzisty na obiekcie i wskazać, co trzeba poprawić.

Gdy wszystkie trzy strony, czyli klient, dostawca i firma sprzątająca działają razem, projekt robotyzacji ma szansę zakończyć się sukcesem. I to jest najważniejsza lekcja z naszych doświadczeń.

Kiedy warto wdrażać robotyzację w sprzątaniu, a kiedy lepiej pozostać przy tradycyjnych metodach?

Najważniejsza jest otwartość klienta, ale przede wszystkim realne możliwości obiektu. Robotyzacja sprawdza się tam, gdzie mamy przestrzeń – szerokie alejki, korytarze, pomieszczenia o charakterze open space. Wymogiem jest również dostęp do Internetu, dzięki czemu możliwe jest raportowanie pracy maszyn, czyli weryfikowanie czy robot faktycznie wykonał swoje zadania i w jakich warunkach.

Zdarza się, że klient sam zgłasza potrzebę robotyzacji, lecz po audycie okazuje się, że obiekt nie jest do tego przystosowany. Przykładem są obiekty, gdzie obowiązują restrykcje dotyczące bezpieczeństwa IT i nie ma możliwości skorzystania z Internetu. Podobnie mniejsze przestrzenie, np. zastawione sprzętem czy meblami biura, gdzie robot zamiast wspierać ludzi, musiałby mieć ciągle „torowaną drogę”. Dlatego zawsze zaczynamy od uczciwego audytu – jeśli nie ma odpowiednich warunków, wówczas mówimy wprost, że w danym obiekcie wdrożenie robotyzacji nie powiedzie się.

Jakie są najczęściej powtarzane mity dotyczące robotów sprzątających?

Oprócz mitu, zgodnie z którym roboty można zastosować wszędzie, co jak już mówiłem nie jest prawdą, panuje też przekonanie dotyczące dużych maszyn. Kiedyś uważano, że im większy robot, tym lepiej. Praktyka pokazała, że te rozwiązania były nieefektywne – kosztowne, trudne w obsłudze i zawodne. Branża odchodzi od wielkogabarytowych robotów na rzecz mniejszych i średnich modeli. Są tańsze, łatwiejsze w serwisie, a gdy na hali pracuje kilka robotów, można elastycznie podzielić im zadania. Jeśli jedno urządzenie się zepsuje, drugie przejmuje jego pracę i usługa jest wykonywana bez przerw. Przy jednej dużej maszynie, w razie jej awarii pojawiał się duży problem.  

I wreszcie powtarzane od pewnego czasu hasło, zgodnie z którym roboty całkowicie zastąpią ludzi. Absolutnie nie. Człowiek jest i będzie potrzebny – to on odpowiada za bezpieczną pracę urządzenia, za jego konserwację. To człowiek jest odpowiedzialny za zadania wymagające precyzji, za czyszczenie bardziej wymagających powierzchni. Najlepsze efekty daje model współpracy, gdzie robot sprząta większe powierzchnie, np. halę magazynową, a pracownik zajmuje się pomieszczeniami biurowymi. To realne wsparcie, a nie zastąpienie człowieka. 

{{comment-one}}

Jak wygląda kwestia rentowności wdrażania robotów?

Według naszych doświadczeń i prowadzonych obliczeń – wszystko zależy od typu robota. W przypadku zamiatarek, które wdrażamy na halach produkcyjnych czy magazynowych, zwrot z inwestycji następuje po 18, a nawet 15 miesiącach. W przypadku mniejszych robotów biurowych, które kosztują kilkanaście tysięcy zł, zwrot następuje nawet po 10 miesiącach. Najdłużej trzeba czekać na zwrot z inwestycji w roboty szorująco-zbierające, ponieważ w ich przypadku okres zwrotu wynosi około 3 lat. Wynika to przede wszystkim ze zdecydowanie wyższej ceny zakupu tych urządzeń.

Wdrożenie maszyny autonomicznej stanowi krok w stronę oszczędności. Są one związane z wydajnością, ponieważ robot może pracować dłużej, często w trybie nocnym, a jego wdrożenie pozwala zredukować liczbę godzin pracy personelu sprzątającego. Do tego dochodzi wartość dodana, bowiem dla wielu klientów roboty sprzątające ich obiekt wpisują się w kreowanie nowoczesnego wizerunku.

Jakie skutki poza finansowymi przynosi robotyzacja?

Jest ich wiele. Robot pracuje powtarzalnie, na tych samych zaprogramowanych trasach, więc uzyskany efekt czystości jest za każdym razem przewidywalny. W obiektach, gdzie pracują głównie zamiatarki, dzięki zmniejszeniu zużycia wody i chemii, ograniczamy ilość emitowanych ścieków, co dobrze wpisuje się w wymagania środowiskowe. Z perspektywy pracy zespołu sprzątającego robot odciąża pracowników, przez co mogą skupić się na innych zadaniach.

Warto podkreślić też, że wprowadzenie robotów zmienia logikę całego kontraktu na usługę sprzątania. Inaczej planujemy etaty i zadania, pojawiła się też nowa rola opiekuna robota. Generowane raporty w przejrzysty sposób pokazują, co i kiedy zostało zrobione.  

Robotyzacja nie jest odpowiedzią na wszystkie wyzwania związane z profesjonalnym utrzymaniem czystości. Jest jednak narzędziem, które odpowiednio dobrane i wdrożone, realnie wspiera pracę zespołów, podnosi jakość usług i pozwala lepiej zarządzać kosztami. Najważniejsze, aby nie traktować robota jako substytutu człowieka, a uzupełnienie ludzkiej pracy. Tam, gdzie warunki obiektu i otwartość klienta sprzyjają, roboty stają się naturalną częścią modelu obsługi, udowadniając, że nowoczesne sprzątanie powstaje z połączenia technologii i doświadczenia ludzi.

REKLAMA
Subscribe to newsletter

Subscribe to receive the latest blog posts to your inbox every week.

By subscribing you agree to with our Privacy Policy.
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.
No items found.

Najnowsze wydanie!

<< ARTYKUŁ TOWARZYSZĄCY

Robotyzacja w usługach sprzątania – fakty i mity

02.10.2025
Maksym Kaplanskyy
Dyrektor Biura Technologii, Grupa Impel
Pokaż bio

Związany z Grupą Impel od 2021 roku. Posiada ponad 15-letnie doświadczenie w usługach utrzymania czystości na rynku polskim i ukraińskim. Jako dyrektor Biura Technologii odpowiada za projektowanie usług cleaningowych, optymalizację kontraktów oraz śledzenie i wdrażanie nowoczesnych rozwiązań branżowych.

Bartłomiej Jęchorek
Pokaż bio

Partner ds. rozwoju biznesu w magazynie Obiekty. Autor wpisów i twórca contentu dla obszaru obiektów komercyjnych ze szczególnym uwzględnieniem rynku biurowego i mixed-use.

Rozmawiał/-a
Sylwia Łysak
Stanowisko

Robotyzacja w usługach sprzątania to temat, który jeszcze kilka lat temu wzbudzał więcej wątpliwości niż entuzjazmu. Dziś sytuacja wygląda inaczej – urządzenia autonomiczne są coraz powszechniej używane, realnie wspierają pracę zespołów sprzątających i mogą wpływać na optymalizację kosztów. O tym, gdzie faktycznie roboty się sprawdzają, jakie są bariery związane z ich wykorzystaniem oraz jak wygląda ekonomia wdrożenia takich rozwiązań, rozmawiamy z Maksymem Kaplanskyym, dyrektorem Biura Technologii w Grupie Impel.

Rozmawia Bartłomiej Jęchorek

REKLAMA

Czy nadszedł czas, w którym roboty staną się bardziej powszechne w usługach sprzątania?

Jeszcze dwa, trzy lata temu wiele projektów robotyzacji usług sprzątania w Polsce kończyło się niepowodzeniem. Na rynku dominowały prototypy, a producenci bardziej testowali możliwości niż dostarczali rozwiązania gotowe do codziennej pracy. Takie projekty dawały efekt marketingowy, ale w praktyce urządzenie często już po kilku tygodniach wymagało ciągłych napraw i nie spełniało swojej funkcji. 

Przełom nastąpił dopiero niedawno. Pojawiły się urządzenia przetestowane, stabilne, a co najważniejsze – dostawcy nauczyli się, że ich rola nie kończy się na sprzedaży. Dziś mamy partnerów, którzy biorą udział we wdrożeniu, zapewniają serwis i wspierają w szkoleniu pracowników. Dlatego dopiero teraz można powiedzieć, że nadszedł czas robotyzacji w usługach sprzątania.

Co decyduje o sukcesie wdrożenia?

To oczywiste, że ważna jest jakość sprzętu. Jednak nie tylko sprzęt decyduje o powodzeniu wdrożenia robotów. Musimy pamiętać, że w każdym takim projekcie spotykają się trzy strony: klient, dostawca technologii i firma sprzątająca. Jeżeli któraś z tych stron jest za mało zaangażowana, wówczas projekt od początku jest skazany na niepowodzenie.

Zacznijmy od klienta. Jego rola wcale nie ogranicza się do podpisania umowy. Jeśli pracownicy klienta nie zostaną poinformowani, w jaki sposób działa robot, mogą pojawić się problemy. Przerabialiśmy to w praktyce – w jednej z hal magazynowych zaimplementowana przez nas autonomiczna zamiatarka była blokowana przez palety i wózki. Pracownicy zakładali, że urządzenie samo „ominie przeszkodę” i pojedzie dalej. A to tak nie działa. Robot nie przeskoczy palety i nie odsunie skrzyni. Dopiero po przeprowadzeniu szkolenia informacyjnego, w którym klient objaśnił swoim pracownikom, jak należy współpracować z maszyną, sytuacja się unormowała. Od tego momentu wdrożenie zaczęło działać zgodnie z założeniami.

Drugim elementem jest dostawca. To musi być partner, a nie tylko sprzedawca, który tylko sprzedaje sprzęt, nie zapewniając wsparcia ani serwisu. Bez tego, jeśli po kilku tygodniach robot stanie, to klient i firma sprzątająca zostają z problemem sami. To dlatego wymagamy od dostawców, by byli obecni na każdym etapie: od uruchomienia sprzętu, przez programowanie, po bieżące wsparcie.

Trzeci element to firma sprzątająca. Tu kluczowa jest rola ludzi, którzy nie boją się technologii, ale są nią zainteresowani. W Grupie Impel mamy przeszkolonych technologów, którzy programują urządzenia, monitorują ich pracę online i są wsparciem zarówno dla klienta, jak i dla dostawcy. Dzięki temu, jeśli robot się zatrzyma, możemy od razu zdiagnozować problem, zadzwonić do brygadzisty na obiekcie i wskazać, co trzeba poprawić.

Gdy wszystkie trzy strony, czyli klient, dostawca i firma sprzątająca działają razem, projekt robotyzacji ma szansę zakończyć się sukcesem. I to jest najważniejsza lekcja z naszych doświadczeń.

Kiedy warto wdrażać robotyzację w sprzątaniu, a kiedy lepiej pozostać przy tradycyjnych metodach?

Najważniejsza jest otwartość klienta, ale przede wszystkim realne możliwości obiektu. Robotyzacja sprawdza się tam, gdzie mamy przestrzeń – szerokie alejki, korytarze, pomieszczenia o charakterze open space. Wymogiem jest również dostęp do Internetu, dzięki czemu możliwe jest raportowanie pracy maszyn, czyli weryfikowanie czy robot faktycznie wykonał swoje zadania i w jakich warunkach.

Zdarza się, że klient sam zgłasza potrzebę robotyzacji, lecz po audycie okazuje się, że obiekt nie jest do tego przystosowany. Przykładem są obiekty, gdzie obowiązują restrykcje dotyczące bezpieczeństwa IT i nie ma możliwości skorzystania z Internetu. Podobnie mniejsze przestrzenie, np. zastawione sprzętem czy meblami biura, gdzie robot zamiast wspierać ludzi, musiałby mieć ciągle „torowaną drogę”. Dlatego zawsze zaczynamy od uczciwego audytu – jeśli nie ma odpowiednich warunków, wówczas mówimy wprost, że w danym obiekcie wdrożenie robotyzacji nie powiedzie się.

Jakie są najczęściej powtarzane mity dotyczące robotów sprzątających?

Oprócz mitu, zgodnie z którym roboty można zastosować wszędzie, co jak już mówiłem nie jest prawdą, panuje też przekonanie dotyczące dużych maszyn. Kiedyś uważano, że im większy robot, tym lepiej. Praktyka pokazała, że te rozwiązania były nieefektywne – kosztowne, trudne w obsłudze i zawodne. Branża odchodzi od wielkogabarytowych robotów na rzecz mniejszych i średnich modeli. Są tańsze, łatwiejsze w serwisie, a gdy na hali pracuje kilka robotów, można elastycznie podzielić im zadania. Jeśli jedno urządzenie się zepsuje, drugie przejmuje jego pracę i usługa jest wykonywana bez przerw. Przy jednej dużej maszynie, w razie jej awarii pojawiał się duży problem.  

I wreszcie powtarzane od pewnego czasu hasło, zgodnie z którym roboty całkowicie zastąpią ludzi. Absolutnie nie. Człowiek jest i będzie potrzebny – to on odpowiada za bezpieczną pracę urządzenia, za jego konserwację. To człowiek jest odpowiedzialny za zadania wymagające precyzji, za czyszczenie bardziej wymagających powierzchni. Najlepsze efekty daje model współpracy, gdzie robot sprząta większe powierzchnie, np. halę magazynową, a pracownik zajmuje się pomieszczeniami biurowymi. To realne wsparcie, a nie zastąpienie człowieka. 

{{comment-one}}

Jak wygląda kwestia rentowności wdrażania robotów?

Według naszych doświadczeń i prowadzonych obliczeń – wszystko zależy od typu robota. W przypadku zamiatarek, które wdrażamy na halach produkcyjnych czy magazynowych, zwrot z inwestycji następuje po 18, a nawet 15 miesiącach. W przypadku mniejszych robotów biurowych, które kosztują kilkanaście tysięcy zł, zwrot następuje nawet po 10 miesiącach. Najdłużej trzeba czekać na zwrot z inwestycji w roboty szorująco-zbierające, ponieważ w ich przypadku okres zwrotu wynosi około 3 lat. Wynika to przede wszystkim ze zdecydowanie wyższej ceny zakupu tych urządzeń.

Wdrożenie maszyny autonomicznej stanowi krok w stronę oszczędności. Są one związane z wydajnością, ponieważ robot może pracować dłużej, często w trybie nocnym, a jego wdrożenie pozwala zredukować liczbę godzin pracy personelu sprzątającego. Do tego dochodzi wartość dodana, bowiem dla wielu klientów roboty sprzątające ich obiekt wpisują się w kreowanie nowoczesnego wizerunku.

Jakie skutki poza finansowymi przynosi robotyzacja?

Jest ich wiele. Robot pracuje powtarzalnie, na tych samych zaprogramowanych trasach, więc uzyskany efekt czystości jest za każdym razem przewidywalny. W obiektach, gdzie pracują głównie zamiatarki, dzięki zmniejszeniu zużycia wody i chemii, ograniczamy ilość emitowanych ścieków, co dobrze wpisuje się w wymagania środowiskowe. Z perspektywy pracy zespołu sprzątającego robot odciąża pracowników, przez co mogą skupić się na innych zadaniach.

Warto podkreślić też, że wprowadzenie robotów zmienia logikę całego kontraktu na usługę sprzątania. Inaczej planujemy etaty i zadania, pojawiła się też nowa rola opiekuna robota. Generowane raporty w przejrzysty sposób pokazują, co i kiedy zostało zrobione.  

Robotyzacja nie jest odpowiedzią na wszystkie wyzwania związane z profesjonalnym utrzymaniem czystości. Jest jednak narzędziem, które odpowiednio dobrane i wdrożone, realnie wspiera pracę zespołów, podnosi jakość usług i pozwala lepiej zarządzać kosztami. Najważniejsze, aby nie traktować robota jako substytutu człowieka, a uzupełnienie ludzkiej pracy. Tam, gdzie warunki obiektu i otwartość klienta sprzyjają, roboty stają się naturalną częścią modelu obsługi, udowadniając, że nowoczesne sprzątanie powstaje z połączenia technologii i doświadczenia ludzi.

Dostęp tylko dla zarejestrowanych użytkowników

Aby przeczytać ten artykuł, musisz się zarejestrować i zalogować.

Zarejestruj się teraz

Czy nadszedł czas, w którym roboty staną się bardziej powszechne w usługach sprzątania?

Jeszcze dwa, trzy lata temu wiele projektów robotyzacji usług sprzątania w Polsce kończyło się niepowodzeniem. Na rynku dominowały prototypy, a producenci bardziej testowali możliwości niż dostarczali rozwiązania gotowe do codziennej pracy. Takie projekty dawały efekt marketingowy, ale w praktyce urządzenie często już po kilku tygodniach wymagało ciągłych napraw i nie spełniało swojej funkcji. 

Przełom nastąpił dopiero niedawno. Pojawiły się urządzenia przetestowane, stabilne, a co najważniejsze – dostawcy nauczyli się, że ich rola nie kończy się na sprzedaży. Dziś mamy partnerów, którzy biorą udział we wdrożeniu, zapewniają serwis i wspierają w szkoleniu pracowników. Dlatego dopiero teraz można powiedzieć, że nadszedł czas robotyzacji w usługach sprzątania.

Co decyduje o sukcesie wdrożenia?

To oczywiste, że ważna jest jakość sprzętu. Jednak nie tylko sprzęt decyduje o powodzeniu wdrożenia robotów. Musimy pamiętać, że w każdym takim projekcie spotykają się trzy strony: klient, dostawca technologii i firma sprzątająca. Jeżeli któraś z tych stron jest za mało zaangażowana, wówczas projekt od początku jest skazany na niepowodzenie.

Zacznijmy od klienta. Jego rola wcale nie ogranicza się do podpisania umowy. Jeśli pracownicy klienta nie zostaną poinformowani, w jaki sposób działa robot, mogą pojawić się problemy. Przerabialiśmy to w praktyce – w jednej z hal magazynowych zaimplementowana przez nas autonomiczna zamiatarka była blokowana przez palety i wózki. Pracownicy zakładali, że urządzenie samo „ominie przeszkodę” i pojedzie dalej. A to tak nie działa. Robot nie przeskoczy palety i nie odsunie skrzyni. Dopiero po przeprowadzeniu szkolenia informacyjnego, w którym klient objaśnił swoim pracownikom, jak należy współpracować z maszyną, sytuacja się unormowała. Od tego momentu wdrożenie zaczęło działać zgodnie z założeniami.

Drugim elementem jest dostawca. To musi być partner, a nie tylko sprzedawca, który tylko sprzedaje sprzęt, nie zapewniając wsparcia ani serwisu. Bez tego, jeśli po kilku tygodniach robot stanie, to klient i firma sprzątająca zostają z problemem sami. To dlatego wymagamy od dostawców, by byli obecni na każdym etapie: od uruchomienia sprzętu, przez programowanie, po bieżące wsparcie.

Trzeci element to firma sprzątająca. Tu kluczowa jest rola ludzi, którzy nie boją się technologii, ale są nią zainteresowani. W Grupie Impel mamy przeszkolonych technologów, którzy programują urządzenia, monitorują ich pracę online i są wsparciem zarówno dla klienta, jak i dla dostawcy. Dzięki temu, jeśli robot się zatrzyma, możemy od razu zdiagnozować problem, zadzwonić do brygadzisty na obiekcie i wskazać, co trzeba poprawić.

Gdy wszystkie trzy strony, czyli klient, dostawca i firma sprzątająca działają razem, projekt robotyzacji ma szansę zakończyć się sukcesem. I to jest najważniejsza lekcja z naszych doświadczeń.

Kiedy warto wdrażać robotyzację w sprzątaniu, a kiedy lepiej pozostać przy tradycyjnych metodach?

Najważniejsza jest otwartość klienta, ale przede wszystkim realne możliwości obiektu. Robotyzacja sprawdza się tam, gdzie mamy przestrzeń – szerokie alejki, korytarze, pomieszczenia o charakterze open space. Wymogiem jest również dostęp do Internetu, dzięki czemu możliwe jest raportowanie pracy maszyn, czyli weryfikowanie czy robot faktycznie wykonał swoje zadania i w jakich warunkach.

Zdarza się, że klient sam zgłasza potrzebę robotyzacji, lecz po audycie okazuje się, że obiekt nie jest do tego przystosowany. Przykładem są obiekty, gdzie obowiązują restrykcje dotyczące bezpieczeństwa IT i nie ma możliwości skorzystania z Internetu. Podobnie mniejsze przestrzenie, np. zastawione sprzętem czy meblami biura, gdzie robot zamiast wspierać ludzi, musiałby mieć ciągle „torowaną drogę”. Dlatego zawsze zaczynamy od uczciwego audytu – jeśli nie ma odpowiednich warunków, wówczas mówimy wprost, że w danym obiekcie wdrożenie robotyzacji nie powiedzie się.

Jakie są najczęściej powtarzane mity dotyczące robotów sprzątających?

Oprócz mitu, zgodnie z którym roboty można zastosować wszędzie, co jak już mówiłem nie jest prawdą, panuje też przekonanie dotyczące dużych maszyn. Kiedyś uważano, że im większy robot, tym lepiej. Praktyka pokazała, że te rozwiązania były nieefektywne – kosztowne, trudne w obsłudze i zawodne. Branża odchodzi od wielkogabarytowych robotów na rzecz mniejszych i średnich modeli. Są tańsze, łatwiejsze w serwisie, a gdy na hali pracuje kilka robotów, można elastycznie podzielić im zadania. Jeśli jedno urządzenie się zepsuje, drugie przejmuje jego pracę i usługa jest wykonywana bez przerw. Przy jednej dużej maszynie, w razie jej awarii pojawiał się duży problem.  

I wreszcie powtarzane od pewnego czasu hasło, zgodnie z którym roboty całkowicie zastąpią ludzi. Absolutnie nie. Człowiek jest i będzie potrzebny – to on odpowiada za bezpieczną pracę urządzenia, za jego konserwację. To człowiek jest odpowiedzialny za zadania wymagające precyzji, za czyszczenie bardziej wymagających powierzchni. Najlepsze efekty daje model współpracy, gdzie robot sprząta większe powierzchnie, np. halę magazynową, a pracownik zajmuje się pomieszczeniami biurowymi. To realne wsparcie, a nie zastąpienie człowieka. 

{{comment-one}}

Jak wygląda kwestia rentowności wdrażania robotów?

Według naszych doświadczeń i prowadzonych obliczeń – wszystko zależy od typu robota. W przypadku zamiatarek, które wdrażamy na halach produkcyjnych czy magazynowych, zwrot z inwestycji następuje po 18, a nawet 15 miesiącach. W przypadku mniejszych robotów biurowych, które kosztują kilkanaście tysięcy zł, zwrot następuje nawet po 10 miesiącach. Najdłużej trzeba czekać na zwrot z inwestycji w roboty szorująco-zbierające, ponieważ w ich przypadku okres zwrotu wynosi około 3 lat. Wynika to przede wszystkim ze zdecydowanie wyższej ceny zakupu tych urządzeń.

Wdrożenie maszyny autonomicznej stanowi krok w stronę oszczędności. Są one związane z wydajnością, ponieważ robot może pracować dłużej, często w trybie nocnym, a jego wdrożenie pozwala zredukować liczbę godzin pracy personelu sprzątającego. Do tego dochodzi wartość dodana, bowiem dla wielu klientów roboty sprzątające ich obiekt wpisują się w kreowanie nowoczesnego wizerunku.

Jakie skutki poza finansowymi przynosi robotyzacja?

Jest ich wiele. Robot pracuje powtarzalnie, na tych samych zaprogramowanych trasach, więc uzyskany efekt czystości jest za każdym razem przewidywalny. W obiektach, gdzie pracują głównie zamiatarki, dzięki zmniejszeniu zużycia wody i chemii, ograniczamy ilość emitowanych ścieków, co dobrze wpisuje się w wymagania środowiskowe. Z perspektywy pracy zespołu sprzątającego robot odciąża pracowników, przez co mogą skupić się na innych zadaniach.

Warto podkreślić też, że wprowadzenie robotów zmienia logikę całego kontraktu na usługę sprzątania. Inaczej planujemy etaty i zadania, pojawiła się też nowa rola opiekuna robota. Generowane raporty w przejrzysty sposób pokazują, co i kiedy zostało zrobione.  

Robotyzacja nie jest odpowiedzią na wszystkie wyzwania związane z profesjonalnym utrzymaniem czystości. Jest jednak narzędziem, które odpowiednio dobrane i wdrożone, realnie wspiera pracę zespołów, podnosi jakość usług i pozwala lepiej zarządzać kosztami. Najważniejsze, aby nie traktować robota jako substytutu człowieka, a uzupełnienie ludzkiej pracy. Tam, gdzie warunki obiektu i otwartość klienta sprzyjają, roboty stają się naturalną częścią modelu obsługi, udowadniając, że nowoczesne sprzątanie powstaje z połączenia technologii i doświadczenia ludzi.

Komentarz

Trójkąt Sukcesu: jak współpraca na linii dostawca–operator–klient decyduje o efektywności robota?

Maciej Mogilnicki, wiceprezes zarządu firmy Polor – jednego z liderów polskiego rynku w branży utrzymania czystości, dostarczającej profesjonalne urządzenia czyszczące, chemię oraz pady.

„Chcę postawić jedną, kluczową tezę: sukces automatyzacji w sprzątaniu nie zależy od samej maszyny, ale od perfekcyjnej, trójstronnej współpracy. Robot to nie produkt, który wystarczy kupić – to wdrożenie systemu, którego fundamentem jest właśnie partnerstwo”. 

Zdaniem eksperta: 

Z perspektywy lidera rynku dostarczającego technologie czyszczące chcę postawić jedną, kluczową tezę: sukces automatyzacji w sprzątaniu nie zależy od samej maszyny, ale od perfekcyjnej, trójstronnej współpracy między dostawcą, profesjonalną firmą sprzątającą a klientem końcowym. Robot to nie produkt, który wystarczy kupić – to wdrożenie całego systemu, którego fundamentem jest partnerstwo.

Często słyszę pytanie, czy zgadzam się, że współdziałanie tych trzech podmiotów jest kluczowe. Odpowiadam bez wahania: trudno się z tym nie zgodzić. Każde wdrożenie urządzenia autonomicznego, z którym mieliśmy do czynienia, potwierdza tę zasadę. Im więcej tematów uzgodnimy i sprawdzimy przed startem, tym skuteczniejszy jest cały proces.

Wszystko zaczyna się na długo przed pierwszym uruchomieniem robota. Zdarza się, że obiekt klienta po prostu nie ma odpowiedniej infrastruktury. Czasami to drobna przeróbka sieci wodociągowej, ale bywają i poważniejsze prace budowlane. Bez jasnego zobowiązania ze strony klienta, że przygotuje on zaplecze, nie możemy iść dalej. Następnie firma sprzątająca, taka jak Impel, wraz z klientem precyzyjnie określają swoje oczekiwania – co dokładnie i w jaki sposób robot ma czyścić. To są kluczowe informacje, które decydują o wyborze konkretnego urządzenia i jego konfiguracji.

Jednak wdrożenie to dopiero początek. Po nim następuje najważniejszy etap, który decyduje o porażce lub sukcesie – weryfikacja i optymalizacja oparta na ciągłym przepływie informacji. Tu właśnie nasza trójstronna współpraca jest wystawiana na największą próbę. Bez otwartej i szybkiej komunikacji na linii dostawca–firma sprzątająca–klient, cały projekt jest skazany na porażkę.

Doskonałym przykładem jest jedno z naszych wdrożeń z firmą Impel. Przez trzy tygodnie, dzień w dzień, wspólnie analizowaliśmy raporty pracy robota zamiatającego, żeby idealnie dopasować jego działanie do założeń i realiów obiektu. Taka praca przynosi fenomenalne efekty, ale wymaga zaangażowania wszystkich stron.

Nasze doświadczenie pokazuje, że najtrudniejszym elementem jest weryfikacja oczekiwań klientów. O ile profesjonalne firmy sprzątające mają już doświadczonych technologów, którzy rozumieją możliwości i ograniczenia automatyzacji, o tyle dla wielu klientów jest to absolutna nowość. Często są zaskoczeni, jak pozytywne efekty przynosi praca robota, i proszą o rozszerzenie zakresu jego zadań. Musimy jednak pamiętać, i to zawsze podkreślam w rozmowach, że nawet najnowocześniejsze maszyny to nie są urządzenia typu „włącz i zapomnij”.

Reasumując, bez współpracy trzech stron nie ma mowy o skutecznej automatyzacji sprzątania. To warunek konieczny każdego naszego wdrożenia. Tylko dzięki precyzyjnemu określeniu warunków wstępnych i wypracowaniu partnerskiego modelu komunikacji możemy sprawić, że autonomiczne urządzenie podniesie jakość i efektywność sprzątania na zupełnie inny, nieosiągalny dotąd poziom.

REKLAMA
O autorze
O rozmówcach