




Hiperlokalność – czy na pewno?
Pokolenie Z na nowo definiuje rynek nieruchomości. Czy miasta 15-minutowe to koniec ery niekończących się dojazdów, czy początek nowych podziałów społecznych?
Dawniej człowiek pierwotny optymalizował swoje otoczenie, by przetrwać. Dziś robimy to samo, by „nie tracić czasu” – nowej, najcenniejszej waluty. Pokolenie Z, obserwując wypalenie zawodowe swoich rodziców, odrzuca kult pracy i wielogodzinnych dojazdów na rzecz hiperlokalności. Ale czy „15-minutowe” miasto wystarczy, by zaspokoić nasze ambicje? Sprawdźmy w jaki sposób technologia – od systemów BMS po autonomiczne metro – musi zacząć wypełniać lukę między wygodną enklawą a tętniącą życiem metropolią. Zmiana adresu to dziś zmiana filozofii życia.
Dawno, dawno temu człowiek pierwotny w swoim pieszym zasięgu oczekiwał dostępu do wody, bezpiecznego schronienia i pożywienia. Z czasem, gromadząc się w większe grupy, szukał miejsca, w którym mógłby się zgromadzić, podzielić zadania pomiędzy członków i współpracować, polepszając swój byt. Nauczył się pozyskiwać pożywienie z uprawy roślin i hodowli zwierząt – to pozwoliło mu porzucić wędrówki w poszukiwaniu jedzenia. Jaskinie zamienił na chaty klecone z dostępnych w okolicy materiałów, a bezpieczeństwo zapewniały już prymitywne ogrodzenia. W grupie chat swoje miejsce miały zwierzęta i grządki upraw. Z czasem człowiek opanował umiejętność oswajania zwierząt i wykorzystywania ich do transportu towarów i osób. Sprawiło to, że wyszedł poza lokalną społeczność? Gdzie doszedł?
Z jednej strony ciekawość świata, z drugiej – niekorzystne warunki klimatyczne? Wynalazki, świadomość, chęć poznawania, ale też pragnienie lżejszego życia i wykorzystywania innych do pracy na swoją korzyść. Chęć bogacenia się i władzy, zdobywania nowych terytoriów – czy to wszystkie składniki postępu technologicznego, który doprowadził nas do dzisiejszego pędu za doskonałością, efektywnością i dobrami gromadzonymi często ponad własne potrzeby?
Co dziś z tego mamy? W jakim środowisku żyjemy? Czego oczekujemy od przyszłości?
Każdy kontynent pewnie czegoś innego – ze względu na punkt odniesienia i porównania do innych narodów i grup społecznych. Pozostańmy w naszym kraju, doświadczonym przez wieki różnymi historycznymi obciążeniami. Nowe pokolenie Z inaczej patrzy na świat niż te poprzednie. Polskie pokolenie wchodzące na rynek pracy po 1989 r. poczuło powiew wolności gospodarczej, możliwość swobodnego przemieszczania się i poznawania świata, który wcześniej widziano w MTV i zza szyb wystaw Pewexu czy Baltony.
To pokolenie było gotowe postawić wszystko co wygodę, aby dorównać rozwiniętym, zachodnim gospodarkom. Pokolenie to mogło mieszkać komfortowo, jeździć wygodnymi samochodami, swobodnie podróżować, korzystać z nowoczesnych sprzętów AGD. Wszystko to kosztem czasu, ciężkiej pracy, wyrzeczeń i zazwyczaj poszukiwania dobrze płatnej pracy z dala od miejsca zamieszkania – po to, aby nadrobić utracony po II wojnie czas. Dziś to pokolenie w dużej mierze jest zmęczone i wypalone. Zaspokoiło swoje oczekiwania, ale jakim kosztem? Czego dziś pragnie? a jednocześnie boi się o tym mówić.
Po 1989 roku Polska weszła w okres gwałtownej transformacji ustrojowej. Pokolenie ówczesnych 20- i 30-latków zachłysnęło się możliwościami, których ich rodzice nie mieli. To zjawisko psychologiczne nazywane jest czasem "kapitalizmem na dorobku", co tłumaczy pęd do gromadzenia dóbr materialnych.
Młodzi ludzie, obserwując zmęczonych rodziców, nie znając ich punktu odniesienia, nie chcą tak żyć. Nie chcą wypalenia, które dotknęło ich rodziców. Nie lubią tracić czasu. Nie chcą poświęcać go ponad swoje możliwości, aby odnosić sukcesy i zdobywać dobra materialne, których nie można przełożyć na inspirujące doświadczenia. To nowe pokolenie ma dziś inne oczekiwania, a poprzednie pokolenie coraz częściej zamienia niezrozumienie i zdziwienie na akceptację.
Dziś strategia na życie jest inna.
Mieszkania nie trzeba kupować, zadłużając się na dekady, skoro można je wynająć. Daje to wolność zmian i przemieszczania się. Młody człowiek, startując w dorosłość, wraz z lokalizacją pierwszej pracy będzie szukał mieszkania bliżej niej, aby nie tracić czasu na dojazdy. Najwygodniej, gdyby szybko mógł do pracy dojechać rowerem czy metrem. Aby w przerwie na lunch znaleźć miejsce na spokojny posiłek. Wracając do domu – zrobić w lokalnych sklepach podstawowe zakupy. W weekend spotkać się ze znajomymi: kawa i ciastko w najbliższej kawiarni, obiad w barze lub restauracji, a wieczorem inne rozrywki. Nie samą pracą człowiek żyje, więc i miejsce na kulturę – kino czy teatr musi się w zasięgu tej drogo znajdować, choć te atrakcje dziś częściowo wypierane są przez platformy streamingowe. Do tego przychodnia lekarska z usługą nie tylko lekarza pierwszego kontaktu, ale też specjalistów, usługi fryzjerskie, krawieckie, pralnie, a z czasem przedszkole czy szkoła dla dzieci kolejnego pokolenia. I jesteśmy w punkcie wyjścia człowieka pierwotnego – jest „chata”, źródełko wody i pożywienia, miejsce na zdobywanie środków, które można wymienić na wodę i jedzenie, bezpieczeństwo i dodatkowe ułatwienia w codziennym życiu. I co dalej?
Kiedy człowiek wyjdzie poza swoje najbliższe otoczenie, które zoptymalizował pod względem zbędnych przebiegów transportowych, aby nie tracić czasu? Wyjdzie poza, zmieniając pracę, zakładając rodzinę, oczekując innej lokalizacji – bliżej atrakcji, których obecnie nie ma, przez ciekawość innych doświadczeń proponowanych przez inne enklawy. Właśnie – czy to już enklawy, czy spójna architektura miejsca zapewniająca płynne przejście pomiędzy nimi i dostęp do udogodnień w zasięgu 15 minut pieszo lub rowerem? To już nie będzie jedna osada czy wioska człowieka sprzed wieków. To będzie spójna tkanka miejsca, spełniająca oczekiwania bliskości i dostępu do usług, innowacji, inspiracji…
Przemieszczanie się pomiędzy miejskimi „wioskami” jest nieuniknione, mieszanie się ludności w nich – również. Pomimo dużego komfortu codziennego funkcjonowania zapewnionego przez deweloperów i zarządców nieruchomości, dostępności parków, bazarku, kawiarni, posiadania czasu – najcenniejszej waluty dyktującej wybór miejsca do życia i pracy – będziemy wychodzić poza te „wioski”, bo nie będzie w nich specjalistycznych szpitali, muzeów, filharmonii czy amfiteatru, ani autoryzowanego serwisu międzynarodowej marki produkującej zegarki czy sprzęt codziennego użytku. Nie będzie restauracji serwującej jedyne w swoim rodzaju dania, których raz w miesiącu zechcemy skosztować.
Zaprojektowanie i stworzenie tak silnego ekosystemu, w którym poszczególne funkcje wzajemnie się wspierają, tworząc samowystarczalną i odporną na kryzysy całość, jednocześnie gotową na przenikanie i zmiany, to trudne zadanie nie tylko dla prywatnego biznesu, ale też dla miejskiego urbanisty. Budowa na pustych terenach przeznaczonych pod nowe osiedla może być łatwiejsza niż adaptacja już istniejącej tkanki miejskiej. Z drugiej strony – istniejące „wioski” same wykreowały pewne zachowania i infrastrukturę, więc ich drobne korekty mogą być prostsze niż budowa od podstaw nowych kwartałów miast. Pamiętajmy też o miejscowościach turystycznych z dużym udziałem przyjezdnych, oczekujących różnego rodzaju odpoczynku – zarówno spokojnego, jak i aktywnego. Jak te miejsca przystosować do oczekiwań gości, turystów i mieszkańców? Tu zachowanie proporcji będzie wyzwaniem, zwłaszcza przy dużej sezonowości. Coraz częściej słyszymy o protestach mieszkańców odwiedzanych przez turystów miast. Zamiast czerpać z tego przywileju krociowe przychody, buntują się na rzecz spokoju, żądając ograniczeń i limitów przyjezdnych.
Pozostają też spokojne, czasem zapomniane wsie w dalekiej odległości od miast – ostoje czystego powietrza z lokalnymi strukturami dopasowanymi do codziennego funkcjonowania, zdrową żywnością i świeżymi jajkami od kur z własnego podwórka. Tu nie znajdziemy kawiarni, krawca czy pralni. Tu mieszkańcy, oczekując zaspokojenia części swoich potrzeb, udają się do miast, gdzie wchodzą w tkankę tubylców i wprowadzają do niej swoje obyczaje. Niewykluczone, że w najbliższej przyszłości zasilą te miejskie tkanki, porzucając wiejski spokój. Nic w tym dziwnego – od lat słyszymy o przebodźcowanych mieszkańcach miast marzących o spokojnych wiejskich chatach wśród natury i znudzonych wiejskim spokojem młodych ludziach szukających przyszłości w tętniących życiem dużych miastach.
Jaka będzie przyszłość w obu przypadkach?
Wszystko zmienia się wraz z czasem i potrzebami. Kiedyś tylko hipermarkety i ogromne biurowce, dziś – lokalne małe sklepy i praca hybrydowa. Dawniej nauka odbywała się wyłącznie w szkołach i na uczelniach, dziś studia realizowane są w formule online. Lekarze specjaliści operują na odległość, obsługując roboty o perfekcyjnej precyzji. Spotkania online, SMS-y i e-maile zastąpiły tradycyjne kartki świąteczne z życzeniami. Musimy nadążać za tym postępem, zachowując rozsądny umiar i optymalizując czas na wypoczynek oraz cieszenie się życiem.
A może to nie problem lokalizacji, a sprawnej komunikacji?
Zapewnijmy sieć metra, które umożliwi szybkie przemieszczanie się mieszkańców wewnątrz miast na całej ich długości i szerokości. Szybkie podziemne metro, a do tego dojazdowa komunikacja miejska naziemna – odseparowana od pasów drogowych dla pojazdów osobowych, docierająca w zakamarki miejskiej struktury. Metro dojeżdżające do stacji kolejowych, lotniska i strategicznych miejsc miasta. Dzięki temu ograniczymy liczbę samochodów osobowych i taksówek blokujących dziś centra miast oraz drogi dojazdowe do podmiejskich sypialni. Czy dobrze usytuowana infrastruktura komunikacyjna, sprawna i niedroga dla mieszkańców miast, usprawni nasze życie? Czy zwiększy zasięg tych słynnych „15 minut”?
Wizje ograniczenia ruchu samochodowego stają się faktem. Warszawa i Kraków wprowadzają pierwsze Strefy Czystego Transportu (SCT), co wymusi na mieszkańcach zmianę nawyków komunikacyjnych i przesiadkę do transportu zbiorowego.
Jak bardzo w tym wszystkim człowiek będzie wspierany czy też ograniczany technologią?
To tylko od nas zależy, czy będziemy potrzebowali nowoczesnych technologii i czy będziemy chcieli z nich korzystać. Nowoczesna infrastruktura, w której będzie chciał przebywać człowiek, taka z jednej strony energooszczędna, a z drugiej zapewniająca komfort przebywania osób, wymagała będzie nowoczesnych systemów BMS nadążających za liczbą osób i warunkami pracy wewnątrz i na zewnątrz budynków. Dobrze dopasowane oświetlenie, klimat (wilgotność, temperatura i CO2), zieleń nawadniana automatycznie najchętniej ze zbiorników wody deszczowej, panele fotowoltaiczne zapewniające zieloną energię i własne źródła energii – to będzie standardem i codziennością. Sprawna komunikacja miejska, napędzana ekologicznymi źródłami, pojazdy elektryczne czy te na paliwo wodorowe zapewnią czyste powietrze w tkankach miast. Odpowiednio dobrana ilość miejsc w transporcie publicznym na każdej z tras i zapewnienie dogodnych godzin odjazdu skracających czas oczekiwania na metro czy tramwaj – to może się odbywać tylko przy współpracy z systemami inteligentnego sterowania ruchem analizującym online potrzeby pasażerów i odpowiednio dobierającym liczbę pojazdów na trasach i częstotliwość ich odjazdów. System sterowania ruchem publicznym w połączeniu z panelami komunikującymi godziny odjazdu, zsynchronizowany z aplikacjami na smartfony informującymi o optymalniej trasie i czasie przejazdu punktu A do punktu B, będzie nieodzownym elementem wspierającym pasażerów, mieszkańców miast. Aplikacje transportu umożliwiające proste opłacenie przejazdu, wybór najtańszej i najszybsze trasy. Skoro aplikacje, BMS-y i systemy sterowania ruchem, to również dobrze działająca infrastruktura przesyłu danych, nowe centra danych i serwery przetwarzające dane. Systemy te same nie powstaną, potrzebne będą wysoko wykwalifikowane kadry techniczne każdego szczebla. Wykonawcza do budowy i serwisu, inżynierska do projektowania programowania i zarządzania. Technologie i produkty to nowe fabryki produkujące urządzenia, nowe miejsca pracy, do których trzeba dojechać. I krąg się zamyka, taka symbioza technologii, edukacji, potrzeb i oczekiwań zapewniająca optymalizację naszego czasu, jak widać, jest nieunikniona. Musi nastąpić – byle rozsądnie i niespontanicznie. Całość musi być przemyślana i dopasowana do potrzeb nowoczesnego i wymagającego człowieka.
Czy wiesz, że...? Wspomniany w tekście system BMS (Building Management System) to "mózg" inteligentnego budynku. Potrafi on nie tylko sterować światłem, ale też przewidzieć awarię windy czy dostosować ilość świeżego powietrza do liczby osób aktualnie przebywających w biurze, co jest kluczowe dla ekologii.
Pamiętajmy, że po nas nastaną nowe pokolenia. Jakie? Z jakimi oczekiwaniami od życia?
Czy miejska tkanka nadąży za przystosowaniem do tych oczekiwań? Może będzie to naturalny proces wolniejszej zmiany i dostosowania? Co zburzymy, a co w tym miejscu wybudujemy? Znacie odpowiedź na te pytania?
Jedno jest pewne – zmiany dopasowane do oczekiwań pokoleń. Jakie?
Najnowsze wydanie!











.jpg)






Komentarz