Zamknij

Twój koszyk

Razem: 0.00 zł
Razem z VAT: 0,00 zł
Przejdź do kasy

Wojna hybrydowa a bezpieczeństwo obiektów

Alerty, wojsko na ulicach i próby sabotażu. Dlaczego w ochronie obiektów najważniejszym ogniwem wciąż pozostaje czynnik ludzki?

Dodaj do ulubionych:

Widok patroli wojskowych przy węzłach komunikacyjnych czy alerty CHARLIE mogą budzić niepokój. Niesłusznie. To dowód na to, że system odporności naszego państwa działa. Prawdziwa wojna hybrydowa toczy się po cichu – poprzez dezinformację i próby sabotażu infrastruktury. Czy Twój obiekt jest na to gotowy? Okazuje się, że w starciu z niewidzialnym zagrożeniem, najskuteczniejszą technologią wcale nie są systemy za miliony złotych, lecz zwykła, ludzka czujność pracownika recepcji czy magazynu.

REKLAMA

Wydarzenia ostatnich miesięcy sprawiły, że temat bezpieczeństwa publicznego stał się jednym z kluczowych zagadnień zarówno dla obywateli, jak i dla całej branży logistycznej, która w ogromnym stopniu zależy od stabilności i przewidywalności otoczenia. Próby sabotażu, incydenty o charakterze dywersyjnym oraz wzmożona aktywność służb państwowych nie pojawiły się w próżni – są elementem szerszej rzeczywistości, w której Polska, podobnie jak inne państwa regionu, staje się celem działań hybrydowych prowadzonych przez wrogie podmioty. 

Tomasz Grzelak 

Wbrew potocznym obawom nie oznacza to jednak, że bezpieczeństwo kraju jest zagrożone. Wręcz przeciwnie: to sygnał, że instytucje państwa działają dynamicznie i skutecznie, a społeczeństwo może funkcjonować normalnie, mając świadomość, że odpowiednie procedury są wdrażane, a zagrożeniom się nie ulega, lecz im przeciwdziała.

Zrozumieć hybrydę

Warto na początku zrozumieć, czym są działania hybrydowe, które tak często pojawiają się w dyskusjach publicznych. To nie jest klasyczna agresja militarna ani otwarty konflikt. To szereg pozornie niepowiązanych incydentów, które mają wywołać strach, zakłócić codzienne funkcjonowanie infrastruktury, skomplikować pracę służb i uderzyć w gospodarkę. W praktyce oznacza to m.in. próby niszczenia elementów infrastruktury liniowej, takich jak linie energetyczne, tory kolejowe, instalacje wodne, a także próby wzniecania pożarów, organizowania aktów sabotażu czy obserwację obiektów o znaczeniu strategicznym. Celem takich działań jest budowanie atmosfery niepokoju, a nie realne zniszczenie infrastruktury — bo faktyczne, poważne szkody są znacznie trudniejsze do osiągnięcia i znacznie łatwiej je wykryć. W przypadku Polski zagrożenia te nie mają charakteru masowego ani systemowego. Są to raczej incydenty, często prowokowane z zewnątrz, których celem jest uzyskanie efektu psychologicznego: wzbudzenie niepokoju, wrażenia chaosu, a czasem doprowadzenie do nadmiernych reakcji społecznych. Dlatego właśnie kluczowym elementem tej strategii jest oddziaływanie psychologiczne i medialne, a nie militarne.

Okiem historyka - Już podczas II wojny światowej oraz w okresie Zimnej Wojny infrastruktura kolejowa i magazynowa była głównym celem działań dywersyjnych. Historia pokazuje, że sprawna logistyka często decydowała o losach konfliktów, dlatego jej ochrona – oparta na współpracy cywilno-wojskowej – jest strategią sprawdzoną od dekad.

Poznaj stopnie alarmowe 

W tym kontekście często podnoszony jest temat stopni alarmowych, które są narzędziem organizacyjnym stosowanym w Polsce od lat. Ich nazwy – ALFA, BRAVO, CHARLIE i DELTA – mogą brzmieć groźnie, lecz w istocie są systemem służącym podniesieniu gotowości służb i umożliwiają im działanie z większą skutecznością. Wprowadzenie stopnia alarmowego CHARLIE na kolei czy w innych sektorach infrastruktury krytycznej nie oznacza, że coś złego dzieje się na masową skalę. To jedynie oznaka, że służby chcą działać szybciej, bardziej elastycznie i mieć więcej narzędzi nadzoru oraz prewencji. Jest to tak naprawdę element bezpieczeństwa, a nie powód do niepokoju. W wielu krajach Unii Europejskiej istnieją podobne systemy, stosowane rutynowo podczas wydarzeń masowych lub w okresach podwyższonego ryzyka. W Polsce dopiero od niedawna społeczeństwo zaczyna bardziej świadomie zauważać ich funkcjonowanie. Dla obywateli i przedsiębiorców są to działania neutralne lub wręcz pozytywne – niewidoczne w codziennym funkcjonowaniu, ale kluczowe dla sprawności całego systemu ochrony.

Czy wiesz, że...? Wprowadzenie stopnia alarmowego CHARLIE lub BRAVO nie wymaga wystąpienia konkretnego ataku terrorystycznego. Często jest to działanie czysto prewencyjne, wdrażane np. przed dużymi konferencjami międzynarodowymi lub wyborami, aby dać służbom dodatkowe uprawnienia do legitymowania osób.

Wojsko i służby wpisane w codzienne rutyny?  

Jednym z najgłośniejszych i najbardziej widocznych działań ostatnich tygodni była operacja Horyzont, w ramach której żołnierze Wojska Polskiego wsparli policję i inne formacje w ochronie infrastruktury krytycznej oraz w działaniach patrolowych. Na ulicach polskich miast, w pobliżu dworców, magazynów czy ważnych węzłów komunikacyjnych pojawiły się wojskowe patrole, co dla części społeczności było czymś nowym, a może wręcz niepokojącym. Tymczasem obecność wojska w takich sytuacjach nie jest niczym wyjątkowym w państwach zachodnich. Stanowi naturalny element wsparcia służb cywilnych w okresie większego zaangażowania operacyjnego, a także środek wzmacniania działań prewencyjnych. Wojskowi nie pojawiają się na ulicach dlatego, że państwo się obawia, ale dlatego, że chce działać odpowiedzialnie i systemowo. Policja i inne służby mają dzięki temu większą swobodę prowadzenia działań operacyjnych, które są niewidoczne dla opinii publicznej, ale kluczowe dla neutralizowania zagrożeń, zanim staną się one realne.

Oprzeć się emocjom

Wbrew temu, co można przeczytać w niektórych emocjonalnych komentarzach, ani obecność wojska, ani podniesione stopnie alarmowe, ani nagłaśniane incydenty nie oznaczają społecznego niebezpieczeństwa. Oznaczają natomiast, że państwo działa i nie pozwala, aby zagrożenia – realne lub potencjalne – przełożyły się na codzienne życie Polaków i funkcjonowanie takich sektorów jak logistyka. Warto spojrzeć na te działania z perspektywy branży logistycznej, magazynowej i biurowej, która korzysta z infrastruktury i zasobów państwa. A to właśnie branża logistyczna, wraz z magazynami, centrami dystrybucji i obiektami biurowymi, jest jednym z filarów odporności państwa. To przez centra logistyczne przepływają miliony towarów, które każdego dnia trafiają na półki sklepów, do zakładów produkcyjnych i do konsumentów. To magazyny są miejscem, gdzie przechowywane są strategiczne zapasy, a biura są przestrzenią zarządzania łańcuchami dostaw. Każde zakłócenie w tej sferze ma potencjalnie szeroki wpływ na gospodarkę, dlatego zarówno państwo, jak i prywatne przedsiębiorstwa powinny podchodzić do kwestii bezpieczeństwa z coraz większą odpowiedzialnością.

Czujne oczy pracowników

Jednocześnie to właśnie pracownicy tych branż mogą być dziś jednym z najważniejszych elementów ochrony państwa. Wiele incydentów dywersyjnych zostało udaremnionych nie dlatego, że ktoś miał do dyspozycji skomplikowaną technologię, ale dlatego, że ktoś zwrócił uwagę na niepokojące zachowanie, podejrzany przedmiot, próbę wejścia na teren obiektu czy nietypowe aktywności w okolicy. To pokazuje, jak ogromne znaczenie ma zwykła ludzka czujność. Służby państwowe nie są w stanie być fizycznie wszędzie, ale tysiące osób pracujących w logistyce, transporcie, magazynowaniu czy usługach biurowych mogą codziennie dostrzec coś, co budzi wątpliwości – i zgłosić to dalej. Z perspektywy bezpieczeństwa państwa taka informacja może być kluczowa.

Tysiące pracowników branży logistycznej, transportowej i magazynowej każdego dnia obserwuje infrastrukturę krytyczną. To właśnie te "czujne oczy" stanowią pierwszą i najskuteczniejszą linię obrony przed sabotażem, której nie zastąpi żadna technologia.

Społeczna czujność jest szczególnie istotna w logistyce, której skala działalności i zróżnicowanie procesów stwarzają naturalne wyzwania. W obiekcie, przez który codziennie przewijają się setki samochodów i tysiące paczek, łatwo przeoczyć drobne sygnały. Tym bardziej ważne jest, aby pracownicy czuli, że ich obserwacje mają znaczenie, a ich reakcja może zapobiec realnym zagrożeniom. Dlatego tak istotne jest, aby pracownicy centrów logistycznych, magazynów, terminali przeładunkowych czy biurowców wiedzieli, jak reagować w sytuacjach nietypowych. Nie chodzi o to, by kogokolwiek straszyć lub obciążać odpowiedzialnością. Chodzi o świadomość, że prosta obserwacja i zgłoszenie mogą mieć realny wpływ na bezpieczeństwo obiektu i całego systemu. Jeżeli ktoś widzi osobę fotografującą ogrodzenie magazynu, zaglądającą w instalacje, pozostawiającą pakunek w nietypowym miejscu lub zachowującą się w sposób wyraźnie odstający od normy, warto to przekazać odpowiednim osobom – ochronie, przełożonym lub bezpośrednio służbom. To jedna z najprostszych form współpracy pomiędzy obywatelami a państwem.

Budując szerszy zakres bezpieczeństwa

Warto też podkreślić, że służby państwowe działają dziś znacznie szerzej niż tylko w zakresie ochrony fizycznej. Coraz większe znaczenie ma ochrona informacyjna i przeciwdziałanie dezinformacji, która potrafi wywołać większy chaos niż pojedynczy incydent fizyczny. W dobie mediów społecznościowych fałszywe doniesienia, sensacyjne „newsowe alarmy” czy rzekome przecieki mogą rozchodzić się szybciej niż oficjalne komunikaty, a wrogie podmioty próbują to wykorzystywać. Dlatego tak ważne jest, aby nie poddawać się panice, nie rozpowszechniać niesprawdzonych informacji i korzystać wyłącznie z wiarygodnych źródeł.

Podsumowując, obecna sytuacja w Polsce nie jest powodem do strachu, lecz do dojrzałej świadomości. Działania hybrydowe nie są czymś, co może zburzyć codzienność obywateli czy funkcjonowanie logistyki. Są natomiast zjawiskiem, na które państwo musi odpowiedzieć spokojnie, konsekwentnie i z coraz większą skutecznością. Branża logistyczna, magazynowa i biurowa staje się dziś ważnym elementem odporności państwa, a pracownicy mają realną możliwość, by przyczynić się do bezpieczeństwa – nie poprzez heroiczne działania, ale poprzez uważność, rozsądek i odpowiedzialność.

Bezpieczeństwo nie polega dziś na strachu, lecz na współpracy. A Polska jest krajem, który tę współpracę buduje mądrze i skutecznie, dbając o to, by obywatele mogli żyć normalnie, a gospodarka – w tym logistyka – funkcjonowała stabilnie i bez zakłóceń.

REKLAMA
Subscribe to newsletter

Subscribe to receive the latest blog posts to your inbox every week.

By subscribing you agree to with our Privacy Policy.
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Najnowsze wydanie!

Magazyn
<< ARTYKUŁ TOWARZYSZĄCY

Wojna hybrydowa a bezpieczeństwo obiektów

Alerty, wojsko na ulicach i próby sabotażu. Dlaczego w ochronie obiektów najważniejszym ogniwem wciąż pozostaje czynnik ludzki?

Tomasz Grzelak
przewodniczący Grupy Doradczej ds. Bezpieczeństwa w Polskiej Radzie Facility Management
Pokaż bio

Head of Security & Business Continuity Management Poland, DHL Supply Chain przewodniczący Grupy Doradczej ds. Bezpieczeństwa w Polskiej Radzie Facility Management

Doświadczony ekspert ds. bezpieczeństwa z wieloletnim doświadczeniem w międzynarodowym biznesie z osiągnięciami we wdrażaniu innowacyjnych projektów technologicznych i organizacyjnych. Zajmuje obecnie stanowisko Head of Security & Business Continuity Management Poland w firmie DHL Supply Chain. Absolwent Wydziału Prawa i Administracji oraz Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego. Założyciel firmy Stay Safe Poland świadczącej usługi konsultingowo – doradcze z zakresu bezpieczeństwa biznesu, ochrony osób i mienia, bezpieczeństwa technicznego. Pełni funkcję Przewodniczącego Grupy doradczej ds. Bezpieczeństwa w Polskiej Radzie Facility Management. Publicysta w mediach, konsultant, szkoleniowiec, certyfikowany audytor standardów ISO.

Rozmawiał/-a
Sylwia Łysak
Stanowisko

Widok patroli wojskowych przy węzłach komunikacyjnych czy alerty CHARLIE mogą budzić niepokój. Niesłusznie. To dowód na to, że system odporności naszego państwa działa. Prawdziwa wojna hybrydowa toczy się po cichu – poprzez dezinformację i próby sabotażu infrastruktury. Czy Twój obiekt jest na to gotowy? Okazuje się, że w starciu z niewidzialnym zagrożeniem, najskuteczniejszą technologią wcale nie są systemy za miliony złotych, lecz zwykła, ludzka czujność pracownika recepcji czy magazynu.

REKLAMA

Wydarzenia ostatnich miesięcy sprawiły, że temat bezpieczeństwa publicznego stał się jednym z kluczowych zagadnień zarówno dla obywateli, jak i dla całej branży logistycznej, która w ogromnym stopniu zależy od stabilności i przewidywalności otoczenia. Próby sabotażu, incydenty o charakterze dywersyjnym oraz wzmożona aktywność służb państwowych nie pojawiły się w próżni – są elementem szerszej rzeczywistości, w której Polska, podobnie jak inne państwa regionu, staje się celem działań hybrydowych prowadzonych przez wrogie podmioty. 

Tomasz Grzelak 

Wbrew potocznym obawom nie oznacza to jednak, że bezpieczeństwo kraju jest zagrożone. Wręcz przeciwnie: to sygnał, że instytucje państwa działają dynamicznie i skutecznie, a społeczeństwo może funkcjonować normalnie, mając świadomość, że odpowiednie procedury są wdrażane, a zagrożeniom się nie ulega, lecz im przeciwdziała.

Zrozumieć hybrydę

Warto na początku zrozumieć, czym są działania hybrydowe, które tak często pojawiają się w dyskusjach publicznych. To nie jest klasyczna agresja militarna ani otwarty konflikt. To szereg pozornie niepowiązanych incydentów, które mają wywołać strach, zakłócić codzienne funkcjonowanie infrastruktury, skomplikować pracę służb i uderzyć w gospodarkę. W praktyce oznacza to m.in. próby niszczenia elementów infrastruktury liniowej, takich jak linie energetyczne, tory kolejowe, instalacje wodne, a także próby wzniecania pożarów, organizowania aktów sabotażu czy obserwację obiektów o znaczeniu strategicznym. Celem takich działań jest budowanie atmosfery niepokoju, a nie realne zniszczenie infrastruktury — bo faktyczne, poważne szkody są znacznie trudniejsze do osiągnięcia i znacznie łatwiej je wykryć. W przypadku Polski zagrożenia te nie mają charakteru masowego ani systemowego. Są to raczej incydenty, często prowokowane z zewnątrz, których celem jest uzyskanie efektu psychologicznego: wzbudzenie niepokoju, wrażenia chaosu, a czasem doprowadzenie do nadmiernych reakcji społecznych. Dlatego właśnie kluczowym elementem tej strategii jest oddziaływanie psychologiczne i medialne, a nie militarne.

Okiem historyka - Już podczas II wojny światowej oraz w okresie Zimnej Wojny infrastruktura kolejowa i magazynowa była głównym celem działań dywersyjnych. Historia pokazuje, że sprawna logistyka często decydowała o losach konfliktów, dlatego jej ochrona – oparta na współpracy cywilno-wojskowej – jest strategią sprawdzoną od dekad.

Poznaj stopnie alarmowe 

W tym kontekście często podnoszony jest temat stopni alarmowych, które są narzędziem organizacyjnym stosowanym w Polsce od lat. Ich nazwy – ALFA, BRAVO, CHARLIE i DELTA – mogą brzmieć groźnie, lecz w istocie są systemem służącym podniesieniu gotowości służb i umożliwiają im działanie z większą skutecznością. Wprowadzenie stopnia alarmowego CHARLIE na kolei czy w innych sektorach infrastruktury krytycznej nie oznacza, że coś złego dzieje się na masową skalę. To jedynie oznaka, że służby chcą działać szybciej, bardziej elastycznie i mieć więcej narzędzi nadzoru oraz prewencji. Jest to tak naprawdę element bezpieczeństwa, a nie powód do niepokoju. W wielu krajach Unii Europejskiej istnieją podobne systemy, stosowane rutynowo podczas wydarzeń masowych lub w okresach podwyższonego ryzyka. W Polsce dopiero od niedawna społeczeństwo zaczyna bardziej świadomie zauważać ich funkcjonowanie. Dla obywateli i przedsiębiorców są to działania neutralne lub wręcz pozytywne – niewidoczne w codziennym funkcjonowaniu, ale kluczowe dla sprawności całego systemu ochrony.

Czy wiesz, że...? Wprowadzenie stopnia alarmowego CHARLIE lub BRAVO nie wymaga wystąpienia konkretnego ataku terrorystycznego. Często jest to działanie czysto prewencyjne, wdrażane np. przed dużymi konferencjami międzynarodowymi lub wyborami, aby dać służbom dodatkowe uprawnienia do legitymowania osób.

Wojsko i służby wpisane w codzienne rutyny?  

Jednym z najgłośniejszych i najbardziej widocznych działań ostatnich tygodni była operacja Horyzont, w ramach której żołnierze Wojska Polskiego wsparli policję i inne formacje w ochronie infrastruktury krytycznej oraz w działaniach patrolowych. Na ulicach polskich miast, w pobliżu dworców, magazynów czy ważnych węzłów komunikacyjnych pojawiły się wojskowe patrole, co dla części społeczności było czymś nowym, a może wręcz niepokojącym. Tymczasem obecność wojska w takich sytuacjach nie jest niczym wyjątkowym w państwach zachodnich. Stanowi naturalny element wsparcia służb cywilnych w okresie większego zaangażowania operacyjnego, a także środek wzmacniania działań prewencyjnych. Wojskowi nie pojawiają się na ulicach dlatego, że państwo się obawia, ale dlatego, że chce działać odpowiedzialnie i systemowo. Policja i inne służby mają dzięki temu większą swobodę prowadzenia działań operacyjnych, które są niewidoczne dla opinii publicznej, ale kluczowe dla neutralizowania zagrożeń, zanim staną się one realne.

Oprzeć się emocjom

Wbrew temu, co można przeczytać w niektórych emocjonalnych komentarzach, ani obecność wojska, ani podniesione stopnie alarmowe, ani nagłaśniane incydenty nie oznaczają społecznego niebezpieczeństwa. Oznaczają natomiast, że państwo działa i nie pozwala, aby zagrożenia – realne lub potencjalne – przełożyły się na codzienne życie Polaków i funkcjonowanie takich sektorów jak logistyka. Warto spojrzeć na te działania z perspektywy branży logistycznej, magazynowej i biurowej, która korzysta z infrastruktury i zasobów państwa. A to właśnie branża logistyczna, wraz z magazynami, centrami dystrybucji i obiektami biurowymi, jest jednym z filarów odporności państwa. To przez centra logistyczne przepływają miliony towarów, które każdego dnia trafiają na półki sklepów, do zakładów produkcyjnych i do konsumentów. To magazyny są miejscem, gdzie przechowywane są strategiczne zapasy, a biura są przestrzenią zarządzania łańcuchami dostaw. Każde zakłócenie w tej sferze ma potencjalnie szeroki wpływ na gospodarkę, dlatego zarówno państwo, jak i prywatne przedsiębiorstwa powinny podchodzić do kwestii bezpieczeństwa z coraz większą odpowiedzialnością.

Czujne oczy pracowników

Jednocześnie to właśnie pracownicy tych branż mogą być dziś jednym z najważniejszych elementów ochrony państwa. Wiele incydentów dywersyjnych zostało udaremnionych nie dlatego, że ktoś miał do dyspozycji skomplikowaną technologię, ale dlatego, że ktoś zwrócił uwagę na niepokojące zachowanie, podejrzany przedmiot, próbę wejścia na teren obiektu czy nietypowe aktywności w okolicy. To pokazuje, jak ogromne znaczenie ma zwykła ludzka czujność. Służby państwowe nie są w stanie być fizycznie wszędzie, ale tysiące osób pracujących w logistyce, transporcie, magazynowaniu czy usługach biurowych mogą codziennie dostrzec coś, co budzi wątpliwości – i zgłosić to dalej. Z perspektywy bezpieczeństwa państwa taka informacja może być kluczowa.

Tysiące pracowników branży logistycznej, transportowej i magazynowej każdego dnia obserwuje infrastrukturę krytyczną. To właśnie te "czujne oczy" stanowią pierwszą i najskuteczniejszą linię obrony przed sabotażem, której nie zastąpi żadna technologia.

Społeczna czujność jest szczególnie istotna w logistyce, której skala działalności i zróżnicowanie procesów stwarzają naturalne wyzwania. W obiekcie, przez który codziennie przewijają się setki samochodów i tysiące paczek, łatwo przeoczyć drobne sygnały. Tym bardziej ważne jest, aby pracownicy czuli, że ich obserwacje mają znaczenie, a ich reakcja może zapobiec realnym zagrożeniom. Dlatego tak istotne jest, aby pracownicy centrów logistycznych, magazynów, terminali przeładunkowych czy biurowców wiedzieli, jak reagować w sytuacjach nietypowych. Nie chodzi o to, by kogokolwiek straszyć lub obciążać odpowiedzialnością. Chodzi o świadomość, że prosta obserwacja i zgłoszenie mogą mieć realny wpływ na bezpieczeństwo obiektu i całego systemu. Jeżeli ktoś widzi osobę fotografującą ogrodzenie magazynu, zaglądającą w instalacje, pozostawiającą pakunek w nietypowym miejscu lub zachowującą się w sposób wyraźnie odstający od normy, warto to przekazać odpowiednim osobom – ochronie, przełożonym lub bezpośrednio służbom. To jedna z najprostszych form współpracy pomiędzy obywatelami a państwem.

Budując szerszy zakres bezpieczeństwa

Warto też podkreślić, że służby państwowe działają dziś znacznie szerzej niż tylko w zakresie ochrony fizycznej. Coraz większe znaczenie ma ochrona informacyjna i przeciwdziałanie dezinformacji, która potrafi wywołać większy chaos niż pojedynczy incydent fizyczny. W dobie mediów społecznościowych fałszywe doniesienia, sensacyjne „newsowe alarmy” czy rzekome przecieki mogą rozchodzić się szybciej niż oficjalne komunikaty, a wrogie podmioty próbują to wykorzystywać. Dlatego tak ważne jest, aby nie poddawać się panice, nie rozpowszechniać niesprawdzonych informacji i korzystać wyłącznie z wiarygodnych źródeł.

Podsumowując, obecna sytuacja w Polsce nie jest powodem do strachu, lecz do dojrzałej świadomości. Działania hybrydowe nie są czymś, co może zburzyć codzienność obywateli czy funkcjonowanie logistyki. Są natomiast zjawiskiem, na które państwo musi odpowiedzieć spokojnie, konsekwentnie i z coraz większą skutecznością. Branża logistyczna, magazynowa i biurowa staje się dziś ważnym elementem odporności państwa, a pracownicy mają realną możliwość, by przyczynić się do bezpieczeństwa – nie poprzez heroiczne działania, ale poprzez uważność, rozsądek i odpowiedzialność.

Bezpieczeństwo nie polega dziś na strachu, lecz na współpracy. A Polska jest krajem, który tę współpracę buduje mądrze i skutecznie, dbając o to, by obywatele mogli żyć normalnie, a gospodarka – w tym logistyka – funkcjonowała stabilnie i bez zakłóceń.

Dostęp tylko dla zarejestrowanych użytkowników

Aby przeczytać ten artykuł, musisz się zarejestrować i zalogować.

Zarejestruj się teraz

Wydarzenia ostatnich miesięcy sprawiły, że temat bezpieczeństwa publicznego stał się jednym z kluczowych zagadnień zarówno dla obywateli, jak i dla całej branży logistycznej, która w ogromnym stopniu zależy od stabilności i przewidywalności otoczenia. Próby sabotażu, incydenty o charakterze dywersyjnym oraz wzmożona aktywność służb państwowych nie pojawiły się w próżni – są elementem szerszej rzeczywistości, w której Polska, podobnie jak inne państwa regionu, staje się celem działań hybrydowych prowadzonych przez wrogie podmioty. 

Tomasz Grzelak 

Wbrew potocznym obawom nie oznacza to jednak, że bezpieczeństwo kraju jest zagrożone. Wręcz przeciwnie: to sygnał, że instytucje państwa działają dynamicznie i skutecznie, a społeczeństwo może funkcjonować normalnie, mając świadomość, że odpowiednie procedury są wdrażane, a zagrożeniom się nie ulega, lecz im przeciwdziała.

Zrozumieć hybrydę

Warto na początku zrozumieć, czym są działania hybrydowe, które tak często pojawiają się w dyskusjach publicznych. To nie jest klasyczna agresja militarna ani otwarty konflikt. To szereg pozornie niepowiązanych incydentów, które mają wywołać strach, zakłócić codzienne funkcjonowanie infrastruktury, skomplikować pracę służb i uderzyć w gospodarkę. W praktyce oznacza to m.in. próby niszczenia elementów infrastruktury liniowej, takich jak linie energetyczne, tory kolejowe, instalacje wodne, a także próby wzniecania pożarów, organizowania aktów sabotażu czy obserwację obiektów o znaczeniu strategicznym. Celem takich działań jest budowanie atmosfery niepokoju, a nie realne zniszczenie infrastruktury — bo faktyczne, poważne szkody są znacznie trudniejsze do osiągnięcia i znacznie łatwiej je wykryć. W przypadku Polski zagrożenia te nie mają charakteru masowego ani systemowego. Są to raczej incydenty, często prowokowane z zewnątrz, których celem jest uzyskanie efektu psychologicznego: wzbudzenie niepokoju, wrażenia chaosu, a czasem doprowadzenie do nadmiernych reakcji społecznych. Dlatego właśnie kluczowym elementem tej strategii jest oddziaływanie psychologiczne i medialne, a nie militarne.

Okiem historyka - Już podczas II wojny światowej oraz w okresie Zimnej Wojny infrastruktura kolejowa i magazynowa była głównym celem działań dywersyjnych. Historia pokazuje, że sprawna logistyka często decydowała o losach konfliktów, dlatego jej ochrona – oparta na współpracy cywilno-wojskowej – jest strategią sprawdzoną od dekad.

Poznaj stopnie alarmowe 

W tym kontekście często podnoszony jest temat stopni alarmowych, które są narzędziem organizacyjnym stosowanym w Polsce od lat. Ich nazwy – ALFA, BRAVO, CHARLIE i DELTA – mogą brzmieć groźnie, lecz w istocie są systemem służącym podniesieniu gotowości służb i umożliwiają im działanie z większą skutecznością. Wprowadzenie stopnia alarmowego CHARLIE na kolei czy w innych sektorach infrastruktury krytycznej nie oznacza, że coś złego dzieje się na masową skalę. To jedynie oznaka, że służby chcą działać szybciej, bardziej elastycznie i mieć więcej narzędzi nadzoru oraz prewencji. Jest to tak naprawdę element bezpieczeństwa, a nie powód do niepokoju. W wielu krajach Unii Europejskiej istnieją podobne systemy, stosowane rutynowo podczas wydarzeń masowych lub w okresach podwyższonego ryzyka. W Polsce dopiero od niedawna społeczeństwo zaczyna bardziej świadomie zauważać ich funkcjonowanie. Dla obywateli i przedsiębiorców są to działania neutralne lub wręcz pozytywne – niewidoczne w codziennym funkcjonowaniu, ale kluczowe dla sprawności całego systemu ochrony.

Czy wiesz, że...? Wprowadzenie stopnia alarmowego CHARLIE lub BRAVO nie wymaga wystąpienia konkretnego ataku terrorystycznego. Często jest to działanie czysto prewencyjne, wdrażane np. przed dużymi konferencjami międzynarodowymi lub wyborami, aby dać służbom dodatkowe uprawnienia do legitymowania osób.

Wojsko i służby wpisane w codzienne rutyny?  

Jednym z najgłośniejszych i najbardziej widocznych działań ostatnich tygodni była operacja Horyzont, w ramach której żołnierze Wojska Polskiego wsparli policję i inne formacje w ochronie infrastruktury krytycznej oraz w działaniach patrolowych. Na ulicach polskich miast, w pobliżu dworców, magazynów czy ważnych węzłów komunikacyjnych pojawiły się wojskowe patrole, co dla części społeczności było czymś nowym, a może wręcz niepokojącym. Tymczasem obecność wojska w takich sytuacjach nie jest niczym wyjątkowym w państwach zachodnich. Stanowi naturalny element wsparcia służb cywilnych w okresie większego zaangażowania operacyjnego, a także środek wzmacniania działań prewencyjnych. Wojskowi nie pojawiają się na ulicach dlatego, że państwo się obawia, ale dlatego, że chce działać odpowiedzialnie i systemowo. Policja i inne służby mają dzięki temu większą swobodę prowadzenia działań operacyjnych, które są niewidoczne dla opinii publicznej, ale kluczowe dla neutralizowania zagrożeń, zanim staną się one realne.

Oprzeć się emocjom

Wbrew temu, co można przeczytać w niektórych emocjonalnych komentarzach, ani obecność wojska, ani podniesione stopnie alarmowe, ani nagłaśniane incydenty nie oznaczają społecznego niebezpieczeństwa. Oznaczają natomiast, że państwo działa i nie pozwala, aby zagrożenia – realne lub potencjalne – przełożyły się na codzienne życie Polaków i funkcjonowanie takich sektorów jak logistyka. Warto spojrzeć na te działania z perspektywy branży logistycznej, magazynowej i biurowej, która korzysta z infrastruktury i zasobów państwa. A to właśnie branża logistyczna, wraz z magazynami, centrami dystrybucji i obiektami biurowymi, jest jednym z filarów odporności państwa. To przez centra logistyczne przepływają miliony towarów, które każdego dnia trafiają na półki sklepów, do zakładów produkcyjnych i do konsumentów. To magazyny są miejscem, gdzie przechowywane są strategiczne zapasy, a biura są przestrzenią zarządzania łańcuchami dostaw. Każde zakłócenie w tej sferze ma potencjalnie szeroki wpływ na gospodarkę, dlatego zarówno państwo, jak i prywatne przedsiębiorstwa powinny podchodzić do kwestii bezpieczeństwa z coraz większą odpowiedzialnością.

Czujne oczy pracowników

Jednocześnie to właśnie pracownicy tych branż mogą być dziś jednym z najważniejszych elementów ochrony państwa. Wiele incydentów dywersyjnych zostało udaremnionych nie dlatego, że ktoś miał do dyspozycji skomplikowaną technologię, ale dlatego, że ktoś zwrócił uwagę na niepokojące zachowanie, podejrzany przedmiot, próbę wejścia na teren obiektu czy nietypowe aktywności w okolicy. To pokazuje, jak ogromne znaczenie ma zwykła ludzka czujność. Służby państwowe nie są w stanie być fizycznie wszędzie, ale tysiące osób pracujących w logistyce, transporcie, magazynowaniu czy usługach biurowych mogą codziennie dostrzec coś, co budzi wątpliwości – i zgłosić to dalej. Z perspektywy bezpieczeństwa państwa taka informacja może być kluczowa.

Tysiące pracowników branży logistycznej, transportowej i magazynowej każdego dnia obserwuje infrastrukturę krytyczną. To właśnie te "czujne oczy" stanowią pierwszą i najskuteczniejszą linię obrony przed sabotażem, której nie zastąpi żadna technologia.

Społeczna czujność jest szczególnie istotna w logistyce, której skala działalności i zróżnicowanie procesów stwarzają naturalne wyzwania. W obiekcie, przez który codziennie przewijają się setki samochodów i tysiące paczek, łatwo przeoczyć drobne sygnały. Tym bardziej ważne jest, aby pracownicy czuli, że ich obserwacje mają znaczenie, a ich reakcja może zapobiec realnym zagrożeniom. Dlatego tak istotne jest, aby pracownicy centrów logistycznych, magazynów, terminali przeładunkowych czy biurowców wiedzieli, jak reagować w sytuacjach nietypowych. Nie chodzi o to, by kogokolwiek straszyć lub obciążać odpowiedzialnością. Chodzi o świadomość, że prosta obserwacja i zgłoszenie mogą mieć realny wpływ na bezpieczeństwo obiektu i całego systemu. Jeżeli ktoś widzi osobę fotografującą ogrodzenie magazynu, zaglądającą w instalacje, pozostawiającą pakunek w nietypowym miejscu lub zachowującą się w sposób wyraźnie odstający od normy, warto to przekazać odpowiednim osobom – ochronie, przełożonym lub bezpośrednio służbom. To jedna z najprostszych form współpracy pomiędzy obywatelami a państwem.

Budując szerszy zakres bezpieczeństwa

Warto też podkreślić, że służby państwowe działają dziś znacznie szerzej niż tylko w zakresie ochrony fizycznej. Coraz większe znaczenie ma ochrona informacyjna i przeciwdziałanie dezinformacji, która potrafi wywołać większy chaos niż pojedynczy incydent fizyczny. W dobie mediów społecznościowych fałszywe doniesienia, sensacyjne „newsowe alarmy” czy rzekome przecieki mogą rozchodzić się szybciej niż oficjalne komunikaty, a wrogie podmioty próbują to wykorzystywać. Dlatego tak ważne jest, aby nie poddawać się panice, nie rozpowszechniać niesprawdzonych informacji i korzystać wyłącznie z wiarygodnych źródeł.

Podsumowując, obecna sytuacja w Polsce nie jest powodem do strachu, lecz do dojrzałej świadomości. Działania hybrydowe nie są czymś, co może zburzyć codzienność obywateli czy funkcjonowanie logistyki. Są natomiast zjawiskiem, na które państwo musi odpowiedzieć spokojnie, konsekwentnie i z coraz większą skutecznością. Branża logistyczna, magazynowa i biurowa staje się dziś ważnym elementem odporności państwa, a pracownicy mają realną możliwość, by przyczynić się do bezpieczeństwa – nie poprzez heroiczne działania, ale poprzez uważność, rozsądek i odpowiedzialność.

Bezpieczeństwo nie polega dziś na strachu, lecz na współpracy. A Polska jest krajem, który tę współpracę buduje mądrze i skutecznie, dbając o to, by obywatele mogli żyć normalnie, a gospodarka – w tym logistyka – funkcjonowała stabilnie i bez zakłóceń.

REKLAMA
O autorze
O rozmówcach