




Alarmujący wzrost liczby pożarów w 2025 roku – PTEDP i Tomasz Wiśniewski wskazują na konieczność pilnej nowelizacji warunków technicznych i włączenia inżynierów ryzyka
Pożary 2025: 3,8 mld zł strat, konieczne zmiany w przepisach
Dynamiczny rozwój gospodarczy oraz intensyfikacja życia społeczno-kulturalnego w Polsce niosą ze sobą również negatywne konsekwencje w postaci rosnącej liczby pożarów, które generują ogromne straty dla rodzin, przedsiębiorstw oraz instytucji publicznych. Dane zgromadzone przez Urząd Komisji Nadzoru Finansowego wskazują, że w 2024 roku łączna wartość szkód brutto wynikających z katastrof przekroczyła poziom 3,8 mld zł. W tej kwocie straty wywołane pożarami wyniosły 399 mln zł, co stanowi wzrost o 184 mln zł w porównaniu do roku poprzedniego.
Analizy statystyczne ujawniają niepokojące trendy. Po okresie spadku liczby incydentów w latach 2023-2024, rok 2025 przyniósł wyraźne odwrócenie tendencji – liczba zarejestrowanych pożarów wzrosła z 59 tysięcy do blisko 77 tysięcy. Z raportów Polskiego Towarzystwa Ekspertów Dochodzeń Popożarowych (PTEDP) wynika, że problem w największym stopniu dotyka budownictwa mieszkaniowego, zarówno w sektorze domów jednorodzinnych, jak i wielorodzinnych. To właśnie w tych obiektach dochodzi do największej liczby tragedii. Skala zjawiska w Polsce jest alarmująca – od lat 80. liczba pożarów wzrosła niemal dziewięciokrotnie, co wskazuje na problem o charakterze systemowym.
Statystyki dotyczące ofiar są równie zatrważające. **Aż 66 proc. pożarów ze skutkiem śmiertelnym ma miejsce w obiektach mieszkalnych**. Każdego roku w Polsce ginie w ten sposób średnio 500-600 osób, a od 2 do 4 tysięcy doznaje obrażeń. Należy jednak zaznaczyć, że dane te są niedoszacowane, ponieważ statystyki Państwowej Straży Pożarnej (PSP) obejmują jedynie ofiary stwierdzone na miejscu zdarzenia, pomijając osoby zmarłe w szpitalach w wyniku powikłań poparzeniowych.
W odpowiedzi na te wyzwania, na szczeblu legislacyjnym trwają zaawansowane prace nad nowelizacją rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Projektowane zmiany mają na celu znaczącą poprawę ochrony przeciwpożarowej, m.in. poprzez wprowadzenie wymogu stosowania barier ogniowych na elewacjach i dachach budynków wielorodzinnych. Rozwiązania te mają za zadanie ograniczenie rozprzestrzeniania się ognia, wydłużenie czasu na ewakuację oraz ułatwienie działań gaśniczych. Nowe przepisy przewidują również ograniczenie długości pasów izolacyjnych do 40 metrów, uznanie przedsionków za strefy bezpieczeństwa ewakuacyjnego oraz doprecyzowanie zasad dotyczących przepustów instalacyjnych. Utrwalony zostanie także obowiązek montażu czujników tlenku węgla i dymu, a wprowadzenie klas akustycznych (np. AQ-0) ma podnieść komfort życia mieszkańców.
– „To jest krok w dobrym kierunku, ale trzeba jasno powiedzieć, to początek nadrabiania zaległości z ostatnich dwóch dekad” – ocenia Tomasz Wiśniewski, prezes PTEDP – „Rozporządzenie, które dziś jest aktualizowane, funkcjonowało w praktycznie niezmienionej formie ponad 20 lat. Technologia, materiały, gęstość zabudowy - wszystko się zmieniło” – podsumowuje ekspert.
Istotnym problemem pozostaje brak systemowego nadzoru nad bezpieczeństwem pożarowym w sektorze mieszkaniowym. Zgodnie z obowiązującą ustawą o Państwowej Straży Pożarnej, czynności kontrolno-rozpoznawcze nie obejmują lokali mieszkalnych, co ogranicza możliwości prewencji.
– „Nie możemy dalej udawać, że budynki mieszkalne to prywatna sprawa lokatorów, a rolą państwa jest jedynie wysłać straż, kiedy już się pali” – mówi Wiśniewski. – „Dzisiejsze wymagania w zakresie ochrony przeciwpożarowej dla budynków mieszkalnych są zwyczajnie nieadekwatne. Mamy luki prawne i administracyjne, a ciągłe odwoływanie się do rozwiązań sprzed pięćdziesięciu lat utrwala tzw. stan zastały. To wygodne dla systemu, ale niebezpieczne dla ludzi” – twierdzi prezes PTEDP.
Ryzyko potęgują również praktyki związane z wykańczaniem nieruchomości „na własną rękę” oraz przestarzała infrastruktura w starszym budownictwie. W domach oddawanych w stanie deweloperskim prace instalacyjne często wykonywane są bez odpowiedniego nadzoru i wiedzy technicznej.
– „W Polsce pokutuje przekonanie, że „złota rączka” poradzi sobie ze wszystkim, elektryką, kominkiem, gazem. A każde poważne niedociągnięcie w tych obszarach może się skończyć pożarem lub wybuchem. W starych kamienicach i zwartym budownictwie śródmiejskim problemem pozostają archaiczne instalacje. W takich budynkach mamy do wyboru kompleksowy remont albo ciche przyzwolenie na to, że kiedyś coś się wydarzy. To nie jest już tylko kwestia techniki, ale decyzji systemowych i politycznych” – komentuje Wiśniewski.
PTEDP postuluje, aby proces zmian nie ograniczał się jedynie do przepisów technicznych, lecz obejmował również włączenie do systemu bezpieczeństwa państwa inżynierów ryzyka. Obecnie specjaliści ci pracują głównie dla sektora ubezpieczeń, jednak ich kompetencje mogłyby zostać wykorzystane przy tworzeniu standardów bezpieczeństwa oraz audytowaniu obiektów.
– „Inżynierowie ryzyka powinni stać się jednym z filarów systemu bezpieczeństwa pożarowego. To oni, we współpracy z ubezpieczycielami, mogą wymuszać lepsze standardy projektowe i eksploatacyjne. Państwo i straż pożarna nie są w stanie co roku wracać do tych samych budynków, sprawdzać każdej klatki, każdego komina. Zasoby kadrowe i prawne PSP są ograniczone. Bez odciążenia ich poprzez profesjonalny nadzór ryzyka będziemy wciąż działać reaktywnie, zamiast zapobiegawczo” – dodaje Wiśniewski.
Eksperci zwracają również uwagę na konieczność systemowego wykorzystania wiedzy płynącej z dochodzeń popożarowych. Obecnie wnioski z analiz przyczyn pożarów rzadko przekładają się na modyfikację przepisów czy praktyk budowlanych.
– „Dziś prawo nie wykorzystuje w pełni wiedzy ekspertów dochodzeń popożarowych. Potrzebna jest rewizja naszego statusu prawnego, tak aby wnioski z dochodzeń stawały się impulsem do realnych zmian w przepisach, standardach projektowych, praktykach zarządców budynków. Inaczej będziemy zapisywać kolejne raporty, a statystyki ofiar pożarów niewiele się zmienią” – twierdzi Tomasz Wiśniewski.
W obliczu rosnących statystyk szkód i liczby ofiar, nowelizacja warunków technicznych oraz wdrożenie systemowych rozwiązań stają się koniecznością, której nie można dłużej odkładać. Przedstawiciele PTEDP wyrażają nadzieję, że obecna debata nad bezpieczeństwem pożarowym przyniesie realne zmiany legislacyjne i organizacyjne.
Najnowsze wydanie!








.avif)




Komentarz