
Transformacja energetyczna nie jest już abstrakcyjnym pojęciem — to proces, który fizycznie zmienia geograficzne i mentalne centrum polskiej energetyki. Nowe serce sektora zaczyna bić nie w tradycyjnym, przemysłowym Śląsku, lecz na północy kraju: w strefie farm wiatrowych, terminali LNG, morskiej energetyki wiatrowej i planowanej lokalizacji elektrowni jądrowej. Przesunięcie to nie jest przypadkowe. Wymusza je geografia, infrastruktura, polityka klimatyczna i konieczność uniezależnienia się od paliw kopalnych — ale także potrzeba przełamania wewnętrznych barier myślenia.
Czas na odwagę
Transformacja energetyczna nie wydarzy się sama – wymaga odwagi do działania nie tylko technologicznego, lecz również kulturowego. Głęboko zakorzenione przekonanie, że energetyka węglowa to fundament bezpieczeństwa narodowego, utrudnia podejmowanie strategicznych decyzji. Narracja konfliktu między „starą” a „nową” Polską energetyczną prowadzi do politycznego paraliżu, a każda zwłoka niesie realne koszty: ekonomiczne, środowiskowe i społeczne.
Jak trafnie zauważył Jakub Wiech podczas konferencji Obiekty Navigator:
„Możemy mieć różne poglądy, możemy głosować na różnych kandydatów, ale praw fizyki nie zniesiemy ustawą, rozporządzeniem, nie zawetujemy ich. One po prostu będą.”
Transformacja energetyczna nie wynika z ideologii – wynika z nauki. Tempo zmian klimatycznych, widoczne we wzroście temperatur i stężenia gazów cieplarnianych, przekracza tempo jakichkolwiek wcześniejszych procesów w historii geologicznej Ziemi. Dlatego redukcja emisji i przebudowa systemu energetycznego nie są kwestią wyboru – są fizyczną koniecznością.
Co więcej, transformacja energetyczna przestała być postrzegana jako koszt – stała się globalnym rynkiem i motorem rozwoju. W 2024 roku świat zainwestował w nią ponad 2 biliony dolarów – niemal trzykrotność budżetu obronnego Stanów Zjednoczonych. Przodują w tym Chiny, które nie słowami, lecz strategicznymi inwestycjami, zdobyły dominację w produkcji paneli fotowoltaicznych i pojazdów elektrycznych. Europa i Stany Zjednoczone pozostają w tyle, dyskutując, gdy inni budują.
Bezpieczeństwo u podstaw
Motywacją dla transformacji jest także bezpieczeństwo. Europa to obecnie najbardziej uzależniony od zewnętrznych dostaw region gospodarczy świata: 90% gazu, 97% ropy i 75% węgla pochodzi spoza UE. Tylko w 2022 roku to uzależnienie kosztowało Unię ponad bilion euro, wydany na łagodzenie skutków szoku energetycznego. Przykład Chin pokazuje, że państwo może zbudować niezależność energetyczną dzięki inwestycjom w elektromobilność i OZE. Pytanie brzmi, czy Polska i Europa wyciągną z tego wnioski?
W nadchodzących latach szczególna uwaga będzie musiała zostać skierowana na sektor budynków. Termomodernizacja, poprawa efektywności energetycznej, wprowadzanie rozwiązań niskoemisyjnych – wszystko to stanie się kluczowym elementem transformacji w sektorze nieruchomości komercyjnych. Dyrektywa EPBD, rozszerzenie systemu ETS2, a także nowe wymogi klas energetycznych sprawią, że modernizacja stanie się nie tylko ekologicznym imperatywem, ale również biznesową koniecznością. Przykłady Francji czy Holandii pokazują, że systemy promujące efektywność i elastyczność energetyczną mogą skutecznie wspierać transformację.
Na północy Polski – od Pomorza po Mazury – rodzi się nowa symbolika energetyczna. Czy to możliwe, by nowoczesna energetyka oderwała się od polityki, która ją spowalnia? Czy jesteśmy gotowi porzucić wojnę kulturową na rzecz wspólnej rozmowy o przyszłości, która dotyczy nas wszystkich? A może nadszedł czas, by uznać, że północ kraju to nie tylko kierunek zmian, ale także symboliczna droga wyjścia z wielowymiarowego kryzysu?
Sporne drogi transformacji – czyli dlaczego się nie dogadujemy?
Jednym z największych wyzwań transformacji energetycznej w Polsce nie są technologie czy finansowanie, lecz brak społecznej zgody co do kierunku zmian. Spór między postępowcami energetycznymi a tradycjonalistami jest głęboki, trwały i wielowymiarowy – i nie można go zredukować do zwykłego „konfliktu interesów”.
Korzenie tożsamościowe i kulturowe
Węgiel to nie tylko surowiec – to część polskiej tożsamości industrialnej. Wokół górnictwa powstały całe społeczności, struktury lokalnej dumy, a także mit zbiorowy – o pracy, sile, niezależności i oporze wobec zewnętrznych nacisków. Dla wielu mieszkańców regionów górniczych, propozycja „zielonej zmiany” brzmi jak próba wymazania historii i symboliczne ogłoszenie porażki. Transformacja postrzegana jest nie jako szansa, lecz jako zagrożenie utraty statusu i zakorzenionej tożsamości kulturowej.
Różne definicje bezpieczeństwa
Dla tradycjonalistów bezpieczeństwo energetyczne to stabilne źródła oparte na krajowych zasobach – głównie węglu. Dla postępowców bezpieczeństwo oznacza niezależność od importu, stabilność klimatu i elastyczność systemu. Obie strony mają rację – ale mówią innymi językami i operują różnymi horyzontami czasowymi. Tradycjonaliści obawiają się chaosu i utraty kontroli. Postępowcy obawiają się katastrofy klimatycznej i geopolitycznej zależności.
Strach przed nieznanym i deficyt zaufania
Wielu obywateli nie ufa nowym technologiom – nie dlatego, że je rozumieją, ale dlatego, że nikt im ich wiarygodnie nie wyjaśnił. Brakuje szeroko zakrojonej edukacji klimatyczno-energetycznej. Transformacja wydaje się czymś narzuconym „z Brukseli” albo z poziomu elity, a nie projektem wspólnym. Polacy wciąż mają niskie zaufanie do instytucji i polityków – a to skutkuje podatnością na narracje spiskowe, podważające sens całej transformacji.
Polityka tożsamości kontra pragmatyzm energetyczny
Spór wokół transformacji często przeradza się w wojnę kulturową. Przeciwnicy OZE bywają przedstawiani jako zacofani lub antyeuropejscy, zwolennicy – jako oderwani od realiów i ekonomii. Debata zamienia się w konflikt symboliczny, gdzie nie chodzi już o energię, lecz o to, kto „rządzi dyskursem”. To utrudnia budowę konsensusu i prowadzi do polaryzacji, która blokuje decyzje strategiczne.
Zderzenie narracji ekonomicznych
Choć dane są jednoznaczne – globalny rynek inwestuje w zieloną energię – część opinii publicznej nadal postrzega OZE jako „droższą” alternatywę. Koszty transformacji są często źle komunikowane. Tymczasem transformacja energetyczna przestała być postrzegana jako koszt – stała się globalnym rynkiem i motorem rozwoju. W 2024 roku świat zainwestował w nią ponad 2 biliony dolarów – niemal trzykrotność budżetu obronnego USA.
Pęknięcie systemowe – nowa dynamika relacji między dostawcami a odbiorcami
W tle sporów kulturowych i politycznych zachodzi jeszcze jedna, często pomijana w debacie, a fundamentalna zmiana: przekształcenie rynku energii z hierarchicznego systemu centralnego w złożoną, rozproszoną sieć interakcji. To nie tylko zmiana modelu technologicznego, ale również logiki działania rynku – w której tradycyjne role dostawców i odbiorców stają się płynne.
Jeszcze do niedawna system energetyczny był strukturą jednoznaczną: państwo lub duże przedsiębiorstwa produkowały energię, a odbiorcy (indywidualni lub instytucjonalni) ją konsumowali. Jednak rozwój technologii rozproszonych – takich jak fotowoltaika, magazyny energii, mikrosieci i systemy zarządzania popytem (DSM) – wprowadził nowe reguły gry.
Dziś odbiorca coraz częściej staje się również wytwórcą – tzw. prosumentem. W sektorze publicznym i komercyjnym rośnie liczba inwestorów, którzy nie tylko zużywają energię, ale również nią zarządzają, sprzedają nadwyżki, optymalizują koszty poprzez systemy predykcji lub budują własne źródła rezerwowe. Tymczasem dostawcy energii muszą reagować na nową dynamikę rynku – elastycznie dopasowując ofertę, modele biznesowe, systemy billingowe, taryfy czasowe oraz usługi dodatkowe. Tradycyjna energetyka oparta na centralnym zarządzaniu nie jest już w stanie efektywnie odpowiadać na takie potrzeby.
Problem komunikacji i asymetrii kompetencyjnej
Polski rynek wciąż cierpi na deficyt wzajemnego zrozumienia pomiędzy stroną popytową a podażową. Odbiorcy oczekują elastyczności, transparentności i wsparcia w budowie autonomii energetycznej, podczas gdy wielu dostawców – zwłaszcza z sektora konwencjonalnego – nadal funkcjonuje w modelu oferowania produktu „masowego”, bez głębszej personalizacji usług.
Nie chodzi jednak wyłącznie o technologię. To także kwestia zdolności do współpracy, komunikacji oraz budowania relacji opartych na zaufaniu i długofalowej strategii. Dla inwestorów z sektora nieruchomości czy przemysłu istotne stają się takie kwestie jak:
- gwarancje ciągłości zasilania,
- integracja źródeł OZE z własnymi systemami produkcji,
- raportowanie śladu węglowego,
- zdolność do bilansowania popytu i podaży w czasie rzeczywistym.
Wymaga to nie tylko zaawansowanych narzędzi IT, ale przede wszystkim innowacyjnego podejścia do projektowania relacji handlowych – bliższego partnerstwu niż dostawie jednostronnej.
Innowacyjność w cieniu instytucjonalnego paradygmatu
Polska energetyka, mimo rozwoju sektorów OZE i elektromobilności, nadal operuje w warunkach silnej centralizacji strukturalnej i regulacyjnej. Innowacyjność rozproszona – po stronie odbiorców – zderza się z konserwatyzmem instytucji i ograniczeniami infrastrukturalnymi. Operatorzy systemów przesyłowych i dystrybucyjnych, zamiast pełnić rolę moderatorów i integratorów nowych technologii, często funkcjonują jako hamulcowi zmian.
Według raportu EY Polska („Innowacyjność w energetyce 2024”), aż 62% inwestorów energetycznych i przemysłowych wskazuje na brak elastyczności rynku jako kluczową barierę rozwoju modeli hybrydowych (OZE + magazyny + DSM). Z kolei Narodowe Centrum Badań i Rozwoju odnotowuje znaczną lukę inwestycyjną w zakresie cyfryzacji energetyki, mimo dostępnych środków z KPO i funduszy FEnIKS.
W efekcie to nie technologia, lecz niedopasowanie modeli operacyjnych i brak wspólnej wizji stają się głównym hamulcem rozwoju sektora.
Czy Polska może zbudować innowacyjny system energetyczny? Jeśli chcemy, by transformacja energetyczna w Polsce nabrała tempa, konieczne jest przezwyciężenie systemowego rozdziału między „dostawcą” a „odbiorcą”. Potrzebujemy nowych modeli relacyjnych: wspólnych projektów klastra energetycznego, lokalnych rynków bilansujących, kontraktów długoterminowych opartych na współodpowiedzialności i danych.
Nowa rola energy managera – między inżynierią a strategią
W dobie transformacji energetycznej, energy manager przestaje być postrzegany jako specjalista techniczny stojący z boku głównych procesów decyzyjnych. Współczesna energetyka przekształca się z pionowego, scentralizowanego modelu w złożony, rozproszony ekosystem – a wraz z tym zmienia się architektura odpowiedzialności w organizacjach. Tam, gdzie niegdyś dominowały stabilne taryfy, pasywne zużycie i relacja dostawca-odbiorca, dziś pojawia się przestrzeń do aktywnego zarządzania, optymalizacji, reagowania na sygnały rynkowe i budowy wewnętrznej odporności energetycznej.
W tym nowym otoczeniu energy manager staje się jednym z kluczowych ogniw strategii organizacyjnej, odpowiedzialnym nie tylko za redukcję zużycia, ale za projektowanie systemu, który umożliwi organizacji adaptację do zmiennego i coraz bardziej złożonego rynku energii. W wielu firmach pełni dziś funkcję koordynatora inwestycji w OZE, operatora systemów monitorowania zużycia, analityka kosztów energii oraz konsultanta zarządu w zakresie ryzyk i szans regulacyjnych.
Od odbiorcy do współtwórcy rynku – nowa logika energetyczna
Tradycyjny model energetyczny – oparty na jednostronnym przepływie energii od producenta do konsumenta – odchodzi do przeszłości. Dynamiczny rozwój fotowoltaiki, magazynów energii, mikrosieci oraz systemów automatyzacji i zarządzania popytem (DSM) zmienia układ sił. Organizacje – zwłaszcza z sektora nieruchomości komercyjnych, przemysłu i logistyki – stają się nie tylko konsumentami, ale także aktywnymi uczestnikami rynku energii, wytwórcami, inwestorami, a niekiedy wręcz lokalnymi operatorami.
W tej nowej rzeczywistości energy manager pełni rolę integratora systemowego. Jego zadaniem nie jest już wyłącznie raportowanie zużycia czy optymalizacja taryf, ale projektowanie spójnej architektury energetycznej: od inwestycji w źródła odnawialne, przez negocjowanie umów PPA, po zarządzanie zużyciem w czasie rzeczywistym. To on odpowiada za to, by organizacja mogła uczestniczyć w rynku bilansującym, elastycznie reagować na ceny godzinowe czy korzystać z mechanizmów DSR (Demand Side Response).
Strategiczny partner zarządu – oczekiwania CEO i CFO
W oczach zarządów – szczególnie CEO i CFO – rola energy managera nabiera strategicznego znaczenia. W kontekście nieprzewidywalnych cen energii, zaostrzających się regulacji unijnych (EPBD, ETS2, CBAM, CSRD) i rosnącej presji inwestorów w zakresie ESG, zarządzanie energią przestaje być działaniem pomocniczym. Staje się obszarem kluczowym dla kosztów operacyjnych, ryzyka finansowego i pozycji konkurencyjnej.
CFO oczekuje dziś od energy managera nie tylko znajomości techniki, ale również umiejętności budowania business case’ów dla inwestycji w efektywność i dekarbonizację, rozumienia instrumentów finansowania (np. ESCO, białe certyfikaty, leasing energetyczny), oraz zdolności do wskazywania obszarów szybkiego zwrotu z inwestycji (ROI, IRR). CEO zaś poszukuje w energy managerze sojusznika w budowie odporności operacyjnej, partnera do rozmów o ryzykach geopolitycznych, stabilności dostaw, a także uczestnika dialogu ESG z interesariuszami i klientami.
Kompetencje przyszłości – kim powinien być energy manager jutra?
W obliczu rosnącej złożoności systemu energetycznego, energy manager musi dziś łączyć kompetencje inżynieryjne, analityczne, finansowe i komunikacyjne. Powinien znać architekturę rynku energii, systemy raportowania ESG, potrafić prowadzić dialog z operatorami OSD i OSP, dostawcami technologii, zarządami nieruchomości i zespołami zakupowymi. Powinien rozumieć regulacje unijne i krajowe, znać mechanizmy rynków mocy i kontraktów terminowych, a przy tym umieć mówić językiem wartości biznesowej i długofalowego planowania.
W wielu krajach Europy Zachodniej i Skandynawii powstają już stanowiska Chief Energy Officer (CEngO) – osób odpowiedzialnych za całokształt polityki energetycznej firmy, raportujących bezpośrednio do zarządu. W Polsce, gdzie rola energy managera wciąż bywa marginalizowana, nadszedł czas na jej redefinicję – jako kluczowego elementu strategii biznesowej w erze kryzysu klimatycznego, niestabilnych rynków i presji dekarbonizacyjnej.
Komentarz