Zazielenianie portfela zakupowego energii dla firm ze zróżnicowaną strukturą właścicielską użytkowanych obiektów

Strategie ESG oraz związane z nimi cele redukcji emisji przedsiębiorstw na stałe weszły do słowników przedsiębiorstw (nie tylko tych największych). Pomimo tego, że w lutym 2025 r. Komisja Europejska przedstawiła pierwszy pakiet uproszczeń w ramach raportowania zrównoważonego rozwoju (zwany Omnibus 1), to pociąg „zieloności” jest już rozpędzony i nic nie wskazuje, by miało się to w najbliższym czasie zmienić.
W metodykach obliczania emisji gazów cieplarnianych przedsiębiorstw pierwsze dwa Zakresy dotyczą emisji bezpośrednich (zwykle związanych ze spalaniem nośników energii) oraz emisji pośrednich (zwykle związanych z zakupem nośników energii). Są to emisje stosunkowo łatwo uchwytne, w przeciwieństwie do emisji w ramach Zakresu 3, a firmy z różnych branż wypracowały już strategie i mechanizmy ich redukcji. Ponadto, w Polsce transformacja sektora energetycznego się dzieje – a oznacza to, że paleta możliwych działań w celu ograniczenia swoich emisji w Zakresie jest szeroka. Wystarczy wspomnieć, że w 2024 r. Odnawialne Źródła Energii odpowiadały za ok. 30% produkcji energii elektrycznej w Polsce, w porównaniu do ok. 13% w roku 2015. Jakie więc konkretnie możliwości daje taka podaż zielonej energii na rynku? Okazuje się, że możliwości korzystania z energii z OZE są zróżnicowane przede wszystkim przez liczbę punktów poboru energii (PPE), całkowitą ilość konsumowanej energii oraz rodzaj prawa użytkowania obiektów, z jakich przedsiębiorstwa korzystają
Krok pierwszy – określenie wpływu
Aby skutecznie identyfikować możliwości redukcji emisji wynikających z konsumowanej energii, przedsiębiorstwo powinno w pierwszej kolejności określić zakres swojego wpływu. Wpływ ten należy różnicować pod dwoma kątami:
- Posiadania rzeczywistych danych o zużyciu energii w danym punkcie poboru;
- Posiadania wpływu na kontraktowanie energii dla danego punktu poboru.
Być może zaproponowane kryteria podziału wydają się trywialne, lecz to one determinują możliwe działanie do podjęcia, zwłaszcza dla sektora silnie związanego z wykorzystaniem dużych powierzchni nieruchomości – dlatego też w artykule skupiono się na emisjach w ramach Zakresu 2.
Możliwe działania
1. Własne instalacje OZE
Rozwijanie i wykorzystywanie własnych OZE jest najbardziej bezpośrednią metodą redukcji emisji w Zakresie 2. Jest też w Polsce bardzo popularne – transformację energetyczną w Polsce napędzają prosumenci, których instalacje odpowiadają połowie całej mocy instalacji fotowoltaicznych w polskim systemie elektroenergetycznym. Jednak możliwości wykorzystywania własnych instalacji OZE jest silnie zależna od rodzaju prawa do użytkowania obiektów przedsiębiorstwa.
W przypadku lokalizacji posiadanych przez firmę (lub w jakiś sposób znajdujących się w grupie kapitałowej) sytuacja jest stosunkowo prosta – jeśli istnieją odpowiednie warunki techniczne i inwestycja spina się z wewnętrznymi wymaganiami dotyczącymi czasu zwrotu, to ta możliwość jest dla przedsiębiorstwa otwarta.
Natomiast jeśli firma lokalu nie posiada (czyli go wynajmuje), wówczas możliwości prostego skorzystania z własnej instalacji OZE są mocno ograniczone. Należy spojrzeć tutaj z perspektywy właściciela obiektu – jaki ma on interes, żeby samodzielnie inwestować, kiedy większość kosztów przerzuca na najemców, a ponadto prawo polskie nie sprzyja takim rozwiązaniom (ryzyko oskarżenia o prowadzenie działalności koncesjonowanej, chociaż w ostatnich tygodniach zmiany prawne dotyczące funkcjonowania OSDn dają nadzieję na uelastycznienie tej sytuacji)? Oczywiście, istnieją możliwości pośrednie – na przykład partycypacja najemców w kosztach instalacji czy leasing samych paneli fotowoltaicznych – ale wymagają one pewnej kreatywności i nie są zwykle całkiem pewne pod względem otoczenia prawnego. Należy też podkreślić, że kolejnym stopniem złożoności jest fakt posiadania przez najemców własnej umowy / refakturowania. Jeżeli wynajmujący refakturuje swoich najemców, to wątpliwości interpretacyjne tylko się zwiększają.
Istnieje jeszcze grupa problemów ogólnych dla instalacji własnych OZE. Należą do nich między innymi: stosunkowo długi czas zwrotu w porównaniu do innych inwestycji związanych z energią elektryczną, uzyskiwanie warunków przyłączenia (dla odpowiednio dużych instalacji), skalowanie instalacji do profilu zużycia. Przed podjęciem decyzji odnośnie wspomnianej inwestycji należy dokładnie przeanalizować każdą z wymienionych kwestii.
2. Umowy Power Purchase Agreement (PPA)
Umowy PPA to charakterystyczny rodzaj umów dotyczących sprzedaży/zakupu energii, zawierane najczęściej pomiędzy wytwórcą energii z OZE a odbiorcą tej energii. Umowy te są zazwyczaj długoterminowe (5-10 lat, chociaż zdarzają się krótsze), uwzględniają również przekazanie Gwarancji Pochodzenia, oraz – co najważniejsze – zabezpieczają cenę długoterminowo, zarówno dla wytwórców energii z OZE, jaki i dla odbiorców energii. Umowy PPA są szeroko akceptowane i promowane jako środek do dekarbonizacji emisji przedsiębiorstw, a ich rynek w Polsce dynamicznie rośnie, chociaż wciąż nie jest w pełni dojrzały. W ostatnich miesiącach w Polsce kila firm wieloobiektowych podpisywało takie umowy – można wśród nich wymienić chociażby Auchan, Decathlon czy McDonald’s.
Kwestie własnościowe oczywiście wpływają również tutaj na możliwość zawierania umów PPA. I tak jak poprzednio – w przypadku obiektów posiadanych bezpośrednio przedsiębiorstwo, z własnymi użytkowanymi punktami poboru energii – sytuacja jest prosta, i wszystkie możliwości umów PPA (fizyczne, wirtualne) pozostają otwarte a decyzje zależą od preferencji i wymagań przedsiębiorstwa. W przypadku obiektów wynajmowanych kluczową kwestią pozostaje posiadanie własnych umów na dostawy energii elektrycznej (czyli w praktyce brak refaktur). Umowy PPA bowiem muszą być włączane w standardowy profil zakupowy. Ważna jest tutaj zarówno centralizacja, jak i znajomość własnego profilu zużycia, a obie te rzeczy są utrudnione przy wielu PPE. Jeżeli natomiast uda się przedsiębiorstwu zebrać odpowiedni wolumen w ramach własnych umów na dostawę energii, to umowy PPA pozostają możliwością, również zarówno fizyczne, jak i wirtualne.
Co ważne, rynek PPA w Polsce się zmienia, i oferuje coraz więcej opcji dla firm ze stosunkowo niewielkim zużyciem. Przez lata kontrakty na dostawy poniżej 20 GWh rocznie w ramach umowy PPA praktycznie nie istniały, a teraz zaczynają się powoli pojawiać. Sprzedawcy energii musieli stać się bardziej elastyczni, szczególnie biorąc pod uwagę, że szczyt cenowy z 2022/2023 się póki co nie powtórzył, i umowy PPA już rzadko stanowią istotną korzyść finansową w stosunku do standardowych zakupów energii, szczególnie biorąc pod uwagę kwestie niepewności profilu oraz coraz bardziej obecnego na Polskim rynku energii elektrycznej zjawiska tzw. „duck curve” – czyli niskich cen SPOT podczas godzin dużej produkcji energii z OZE.
I to kwestię profilu należy również poruszyć jako bardzo istotną podczas decyzji o kontraktowaniu w ramach PPA. W przypadku przedsiębiorstw wieloobiektowych, profil zużycia staje się raczej płaski albo zbliżony do standardowego profilu zużycia w systemie elektroenergetycznym. Powoduje to, że kontraktowanie energii z pogodozależnych źródeł jest ryzykowne pod względem konieczności „odsprzedaży” nadwyżek energii – i to w godzinach, w których coraz częściej występują ceny ujemne. Zjawisko to może łatwo pogrzebać efekty ekonomiczne nawet najlepszej cenowo umowy PPA, dlatego warto dokładnie przeanalizować wpływ takiego kontraktu na profil zużycia z uwzględnieniem całościowej strategii zakupowej.
3. Gwarancje Pochodzenia (GP, GOs, REGOs)
Ostatnią możliwością do omówienia jest zakup Gwarancji Pochodzenia. Zgodnie z Ustawą o odnawialnych źródłach energii, gwarancja pochodzenia energii elektrycznej wytwarzanej z odnawialnych źródeł w instalacjach odnawialnego źródła energii jest jedynym dostępnym dokumentem mogącym stanowić dla odbiorcy końcowego poświadczenie, że zużywał on energię z OZE. Jest to więc mechanizm bardzo prosty – przedsiębiorstwo kupuje certyfikat, dzięki któremu może obniżyć swoje emisje w ramach Zakresu 2.
W kontekście głównego tematu tego artykułu, to również wpływ struktury właścicielskiej na ten środek jest stosunkowo niewielki – bowiem Gwarancje Pochodzenia dotyczą konkretnego wolumenu energii, i nie trzeba określać, gdzie i w jaki sposób dana energia elektryczna została zużywana. Jedynym problemem może być określenie dokładnego wolumenu Gwarancji do zakupu, szczególnie dla obiektów bez własnej umowy, gdzie dane o zużyciu nie zawsze są łatwo dostępne. Gwarancje dla takich obiektów raczej należy kupować od spółek nimi obracających lub bezpośrednio od wytwórcy, podczas gdy Gwarancje dla wolumenu pod własnymi umowami można kupować również bezpośrednio u sprzedawcy energii elektrycznej (co jednak zwykle jest mniej korzystne ekonomiczne).
Gwarancje Pochodzenia niosą za sobą jednak trzy podstawowe grupy problemów, które należy rozważyć:
- Problem regulacyjny – póki co, GP są akceptowalną metodą redukcji emisji, natomiast często w komentariacie są podważane, jako potencjalny „greenwashing”. Co prawda wspierają one powstawanie OZE w systemie (stanowiąc dodatkowe źródło przychodu dla wytwórców energii z OZE, inną sprawą jest czy dodatkowe wsparcie w ogóle są potrzebne w obecnym stanie rynku energii elektrycznej w Polsce), natomiast ostatecznie kupcy GP kupują tę samą mieszankę energii z sieci, jak każdy inny odbiorca;
- Brak korzyści ekonomicznej – GP nie obniżają zużycia ani ceny energii elektrycznej. Ciężko więc zbudować odpowiedni business case dla ich zakupu, bowiem nie generują żadnego finansowego przychodu;
- Zmienność cen – ceny GP zmieniają się bardzo dynamicznie, ich podaż wzrasta, popyt w tym momencie niekoniecznie. Powoduje to, że ciężko określić, jaki budżet należy zabezpieczyć na ich zakup.
Docelowa strategia
Jak zapewne już widać, możliwości obniżania emisji w Zakresach 1 i 2 są liczne, a kluczowa wydaje się, jak zwykle, odpowiednia strategia dekarbonizacyjna. Dla przedsiębiorstw wieloobiektowych, ze zróżnicowaną strukturą właścicielską używanych obiektów, rozwiązaniem nigdy nie będzie jeden rodzaj działania, a raczej mieszanka wszystkich wymienionych. Kluczowe jest ustalenie celów redukcji emisji i dokładne monitorowanie ich realizacji, szczególnie w zmieniającym się otoczeniu prawnym. U podstaw strategii dekarbonizacji nie powinny leżeć jednak same OZE – a efektywność energetyczna, nie trzeba bowiem redukować emisji z energii, której się nie zużyło. Co prawda większość przedsiębiorstw jest świadoma i poczyniła już wiele kroków w celu poprawy swojej efektywności energetycznej w ostatnich latach, natomiast w przypadku użytkowania wielu obiektów temat staje się wielowątkowy, i zwykle są możliwe do przeprowadzenia pewne działania uzasadnione ekonomicznie, tym bardziej, że wciąż funkcjonują mechanizmy je wspierające (np. białe certyfikaty). A efektywność energetyczna to nie tylko kwestia wymogów ESG, ale realne obniżenie kosztów operacyjnych przedsiębiorstwa.
Komentarz